czwartek, 11 kwietnia 2013

17- Scooter was zabije.



-Dziękuję ci za prezenty.- wyszeptała mu do ucha.- Adoratorze.
-Skąd wiedziałaś, że to ja?- zaśmiał się, ściągając sukienkę z Violetty.
-Po pierwsze, twoje perfumy. Te same czułam na klatce. Po drugie, ta pani mi wskazała. Myślałam, że chodziło jej o Max'a, ale dopiero później zorientowałam się, że stoisz koło niego i to również mogłeś być ty. Po trzecie, ta bransoletka strasznie pasuje do naszyjnika, Nath.- uśmiechnęła się.- No i Max zawsze daje tulipany. Ty mi przysłałeś róże.
-Sprytna jesteś.- powiedział, przerzucając Violettę na dół.-I taka kochana.- zaczął swoją wędrówkę ustami.
Parę chwil później obydwoje już byli nadzy i przeżyli upojną noc w swoim towarzystwie. Czuli się spełnieni, szczęśliwi.
A najlepsze było to, że kochali się i nic tego uczucia nie mogło zniszczyć.

***


Poranne promienie słoneczne, które przebijały się przez cienkie firanki, powoli budziły dwóch imprezowiczów. Pierwszy otworzył oczy Nathan. Od razu, kiedy zauważył śpiącą Violettę wtuloną w jego tors, uśmiechnął się pod nosem. Mimo że był lekko wstawiony, to i tak pamiętał każdy moment wczorajszej nocy. Śmiało mógł stwierdzić, że to była jego najlepsza noc w dotychczasowym życiu. Delikatnie musnął wargami czoło blondynki, po czym oparł się brodą o czubek jej głowy i mocno oplótł dziewczynę swoimi ramionami. Cieszył się jej bliskością.
Chwilę później Violetta odzyskiwała świadomość. Czuła znajome perfumy i ciepło drugiej osoby. Mimo bólu, który przeszywał jej głowę, przypominała sobie fragmenty z wczoraj. Przeraziła się trochę, jednak później uspokoiła się. Nadal przy niej był, to oznaczało, że nie wykorzystał jej na jedną noc.
Chciała podnieść się, ale poczuła ból w okolicach intymnych, który zmusił ją do pozycji leżącej. Jęknęła przeciągle, zaciskając powieki.
-Stało się coś?- spytał przestraszony Nathan.
-Nie.- uśmiechnęła się.
Szatyn odwzajemnił uśmiech, a następnie zatopił się w malinowych wargach Violetty. Dziewczyna oddawała pocałunek z pasją, wcale nie dbała o to, że właśnie leżeli nadzy, obok siebie w łóżku. W normalnej sytuacji speszyłaby się i uciekła, ale z nim było inaczej.
Od razu, gdy chłopak odsunął się od niej, posmutniała.
-Ej, teraz już wiem, że coś jest nie tak.- uniósł jej podbródek, by mogła spojrzeć mu oczy.
-Nathan ja...- w tym momencie poczuła palący wstyd i łzy w oczach. Przycisnęła materiał mocniej do klatki piersiowej.-Zdradziłeś...
Sykes westchnął i położył się obok Violetty. Przetarł twarz dłonią, nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć. Braun poniekąd miała rację. Zdradził.
-Lynsey to moja koleżanka, musimy jej o tym powiedzieć, bo...
-...Nie kocham jej.- powiedział szybko, przerywając tym samym potok słów.-To obok ciebie chcę się budzić, z tobą chcę być.- usiadł na przeciwko blondynki i przejechał kciukiem po jej czerwonym policzku.
Spojrzała w bok, zdejmując dłoń Nathana, ale jednak splotła ze sobą ich palce.
-Nawet nie żartuj z moich uczuć.- powiedziała to prawie szeptem.
-Gdybym tylko żartował, nie zrobiłbym tego.
Po tych słowach kolejny raz złączył ich wargi w pocałunku. Pod wpływem chwili i ciężarem Nathana, Violetta położyła się, nie przerywając tej namiętności. Jedną wolną dłonią chłopak jeździł od kolana do piersi dziewczyny. Z pewnością doszłoby do czegoś więcej, gdyby nie przeszkodził im dzwonek telefonu Nathana.
-Odbierz.- wyjąkała między pocałunkami.
Na początku nie zamierzał odrywać swoich warg od kształtnych ust Violetty, ale zrobił to z niechęcią, gdy dziewczyna delikatnie odepchnęła go. Założył bokserki, wstał i zaczął szukać telefonu. Kiedy zobaczył napis na wyświetlaczu, lekko poddenerwował się.
-Tak?- wychrypiał.
-Nathan, przyjedziesz do mnie?- spytała Lynsey.
-Tak, jasne.- odchrząknął.- Zaraz będę.
Rozłączył się i jeszcze przez chwilę wpatrywał się w telefon. Dopiero kiedy zorientował się, że Violetta nadal na niego patrzyła, spojrzał na nią i delikatnie uśmiechnął się. Jego wzrok powędrował niżej, aż zauważył plamy krwi na prześcieradle. Przestraszył się i natychmiast podszedł do łóżka.
-Skąd to?- spytał przerażony.
Violetta czuła, jak do jej głowy spływała krew, co poskutkowało całymi czerwonymi policzkami.
-Nigdy nie widziałeś krwi?- spytała cicho, przyciskając kołdrę mocniej do siebie.
Spojrzał jeszcze raz na prześcieradło, a następnie na speszoną Violettę. Wtedy zrobiło mu się głupio.
-Przepraszam, ja nie wiedziałem, że to twój pierwszy raz...- powiedział nieśmiało.- Gdybym wiedział to...
-Było idealnie.- uśmiechnęła się, jeszcze raz muskając usta Nathana.
Chłopak długo jeszcze nie odsuwał się, tylko wpatrywał się w niebieskie oczy Braun. Kiedy tylko z powrotem dotarła do niego myśl, że musiał spotkać się z Lynsey wstał i zaczął szukać swoich ubrań.
-Dokąd idziesz?
-Do Lyns.- powiedział, zakładając ostatnią część garderoby, czyli koszulkę. Gdy zobaczył smutną minę Violetty uśmiechnął się i jeszcze raz obdarzył ją namiętnym pocałunkiem.- Nie martw się, skończę to wszystko. Zostaniesz tu, dopóki nie wrócę?
Blondynka nieśmiało pokręciła głową.
-Boję się...- powiedziała niepewnie.- Nie chcę zostać tu sama. Wrócę do domu, dobra?
-Nie, nie.- zaprzeczył szybko, próbując ukryć śmiech. Nie wierzył w to, że bała się sama zostać w jego mieszkaniu.-Poczekaj tu.- musnął ustami jej czoło i wyszedł.
Violetta westchnęła, pozbierała swoje ubrania i ruszyła do łazienki, za to Sykes wylądował w mieszkaniu obok. Wszedł bez pukania, tak jak zawsze i zastał śpiącego na kanapie Jay'a. Domyślał się, że był na kacu. Nalał w kuchni zimnej wody do wazonu, po czym ochlapał nią śpiącego przyjaciela. Szatyn z krzykiem zerwał się z miejsca, a woda skapywała z jego przylizanych loków na piżamę, a następnie na podłogę.
-Zabiję cię Sykes, uciekaj.- zmrużył oczy.
-Czekaj, czekaj.- zaczął, nie mogąc pohamować śmiechu.- Mam prośbę.- powiedział, a McGuiness uniósł brew do góry.- Zostaniesz w moim mieszkaniu na godzinę?
-Dlaczego? Jest tam ktoś?- zdziwił się.
-Tak.- spoważniał i odchrząknął, by więcej się nie śmiać.- I boi się zostać sama.
-Dobra.- przekręcił oczami.-Ale tylko dlatego, że jesteś moim przyjacielem. I pamiętaj, ja się zemszczę!
Nathan puścił ostatnie wypowiedziane zdanie Jay'a mimo uszu i pokierował przyjaciela do mieszkania. Jay westchnął i szarpnął za klamkę. Od razu gdy wszedł, zauważył że ktoś był w łazience. Domyślał się, iż była to dziewczyna Nathana.
-Lynsey, wiedz, że cię nie lubię i że jeżeli ktoś napadnie na mieszkanie Nath'a, to ciebie oddam im za darmo, a sam ucieknę!- krzyknął, włączając jedną z wielu gier najmłodszego z The Wanted.
Violetta zaśmiała się i po cichu wyszła z łazienki. Podeszła od tyłu do Loczka i zasłoniła mu oczy dłońmi. Ten zdziwił się, że poczuł zupełnie inne perfumy, niż te które posiadała panna Kutcher.
-Cześć.- powiedziała wesoło.-Miło mi, że zmieniłam imię i nie będziesz mnie bronił.- wystawiła mu język.

Nathan pchnął bramę i z ciężkim sercem wszedł na podwórko Lynsey. Przeszedł przez całą długość ścieżki i bez pukania otworzył drzwi, wchodząc do środka domu. Cicho zamknął za sobą drzwi i zaczął szukać swojej dziewczyny. Panowała tu straszna cisza, a on nie miał pojęcia, gdzie mogła znajdować się brunetka. W końcu znalazł ją w kuchni, akurat gdy całowała się ze znajomym mu brunetem. Schował dłonie do kieszeni i z uśmiechem na twarzy czekał, aż któreś z nich zorientuje się, że on stał przed nimi.
Kutcher oderwała się pierwsza od ust chłopaka i uśmiechnęła się do niego słodko. Wtedy Nathan odchrząknął. Ucieszona Lynsey podeszła do szatyna i mocno przytuliła go. W jej ślady podążył brunet, tylko że on wystawił rękę w kierunku Nathana.
-Siema, Chris.- Sykes przybił piątkę towarzyszowi Lyns.
-Musimy porozmawiać, Nath. -powiedziała przeraźliwym tonem.- Ja dłużej tego nie pociągnę.
-Wiem.- skrzyżował ręce na piersi.- Gadałem ze Scooter'em, kazał nam wytrzymać jeszcze trzy tygodnie.
Mina Chris'a momentalnie zmieniła się na zmartwioną. Nathan mógł domyślać się jak on się czuł. Tak samo mogła się czuć Violetta, dlatego przez kolejne dwadzieścia dni postanowił nie wiązać się z nią, by nie sprawiać dziewczynie przykrości.
-Niech się spotka z moją menadżerką.- powiedziała twardo.- Ona jest tego samego zdania. Wywiązaliśmy się dobrze z naszej umowy, obydwoje jesteśmy rozpoznawalni, tak?
-No tak.- westchnął.- Ale Braun tak szybko się nie zgodzi.
Chris przytulił Kutcher od tyłu i szeptał pocieszające słowa na ucho. Dziewczynie również zrobiło się przykro.
-A ta Violetta?- zapytał brunet, a Nathanowi na sam dźwięk jej imienia serce zaczęło bić szybciej.-Też jest waszą menadżerką przecież.
-Nie da rady nic zrobił.- Lynsey wtrąciła się w słowo Sykes'owi.- To Scooter jest związany w tą umowę, nie ona.

-Wróciłem!- krzyknął Nathan, wchodząc do mieszkania.
Odwiesił swoją skórzaną kurtkę na wieszak i pewnie wkroczył do salonu. To co tam zauważył, zatkało go. Nie wiedział, że Violetta lubiła grać w gry. Podszedł bliżej i wtedy wszystko się wyjaśniło. Z Jay'em grała pierwszy raz i dość ostro przegrywała, ale to nie przeszkadzało jej w dobrym humorze. Co chwilę wybuchała śmiechem.
Sykes uśmiechnął się pod nosem i nie patrząc na to, że blondynka była zajęta, pocałował ją.
-Scooter was zabije.- powiedział Jay, nie odrywając wzroku od telewizora, a Braun natychmiastowo oderwała się od ust szatyna.- Za to, że pieprzyłeś wczoraj jego ukochaną siostrzenicę i za to, że się z nią teraz umawiasz.
-Nic mu nie mów, proszę.- powiedzieli niemalże jednocześnie.
-Tylko dlatego, że jesteście moimi przyjaciółmi.
Nathan złapał dziewczynę za nadgarstek, a następnie ponownie splótł ze sobą ich palce. Poprowadził ją z powrotem do swojej sypialni i odruchowo przycisnął do ściany, gdzie zaczął wędrówkę swoimi ustami po jej skórze.
-Czekaj.- odepchnęła go lekko od siebie.- Nadal mi głupio z tym, że zdradziłeś ze mną Lynsey.
-Ja...- zawahał się przez chwilę.-Ja nie...My...
-No powiedz w końcu, bo stwierdzę, że chcesz mnie jako kochankę, a ja nie chcę być tą drugą opcją!- krzyknęła zła.
Sykes zaczął się bać, że Violetta zdenerwuje się bardziej i od niego odejdzie, chociaż że nie zdążyli ze sobą nawet naprawdę być. Wziął głęboki oddech i wyznał dziewczynie całą prawdę.
-Ja nigdy nie byłem z Lynsey. Łączyła nas i nadal łączy poważna umowa, która mówiła o tym, że przed wszystkimi mieliśmy udawać parę, tak żeby wypromować siebie nawzajem.- mówiąc to, uważnie lustrował wyraz twarzy Violetty, który zmieniał się z sekundy na sekundę.- Nigdy się nie kochaliśmy.
____________________________
srutututut. 
znowu mieliście rację. znowu nie chce mi się pisać, bo to jest zbyt oczywiste. xd
NO I INFORMUJĘ, ŻE DO KOŃCA TEGO TYGODNIA ROZDZIAŁU PRAWDOPODOBNIE NIE BĘDZIE.
Nie wiem, czy nie dodam go za tydzień w piątek. Mam teraz od cholery konkursów (oczywiście z angielskiego, co łatwe nie jest. -.-) i sprawdzianów + 18 kwietnia mamy drzwi otwarte i znowu wystawiamy żywe obrazy. C: aż mi się nie chce do szkoły przychodzić. 
A ZA 13 DNI EGZAMINY. ;<<
no więc no. 
ZA BŁĘDY PRZEPRASZAM.
Do następnego. <3

7 komentarzy:

  1. AWWWWWW.
    Teraz pewnie powinnam lubić Nathana za wyznanie i całą miłość to Violetty ?
    Nadal go nie lubię i mu nie ufam, noo.
    Do tego ta jego panika..
    Nie każdy jest jak on i uprawia seks co noc z inną osoba. -.-
    frajer.
    Dlaczego taki koniec ? Dlaczego ? ; o
    i ja mam niby czekać tydzień, fajnie. :C
    + Jaaaay! Chętnie się z Tobą zemszczę na Sykesie. wiesz, dzwoń jak coś.
    Lysney też nie jest święta i ma chłopaka, ulala. Nie rozumiem jej troche, serio. Niby tylko umowa, ale dobra mniejsza o to..
    Skoro Violetta chce się męczyć z Sykesem, cóż jej wybór.
    Ale i tak mam nadzieje, ze uda sie im.
    ugh, niech mają moje błogosławieństwo.
    Chooooć, mooooże nasza blondyneczka sie trochę zdenerwuje na tego frajera, za ten związek.. mmm.
    ok, idę płakać.
    do następnego. <3
    + możecie mi dziękować drogie czytelniczki! To dzięki mnie macie ten rozdział. #skromnaja.

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Jaki poranek mrrrraśny!
    Miłość jest piękna, cudowna, tylko szkoda, że nieliczni mogą jej doświadczyć. Awww, jak Ty pięknie to wszystko opisałaś:3 Tak mnie oczarowałaś tym rozdziałem, że ho ho:3
    Hmm chyba już nie będę na Sykes'a mówić hrabia(na razie), bo stara się, nie powiem, że nie.
    Woo ale jak to? Lynsey ma innego chłopaka, pomimo tego, że ma już chłopaka? O.o Hihi czyli tworzy się kolejna słodeczkowata para:3
    Ojojoj wspomnę też o biednym loczusiu, który został brutalnie obudzony:c Taak Jay, zemsta smakuje najlepiej na zimno :D
    No to czekam na następny<3
    P.S. Tydzień, mam czekać, serio tydzień? Nie wytrzymam, nie ma bata i będę Cię molestować o następny, jak dzisiaj berry<3 Muahahaha:D
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham, kocham, kocham <3
    AAAle się jaram, normalnie :0
    Dobrze że Nathan powiedział Violettcie prawdę, może nie bd miała wtedy wyrzutów sumienia <3
    Likebloggerka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwww. ♥♥♥
    To takie piękne.
    Oni są razem. To takie słodkie. ;))
    Cieszę się.
    Przeżyłam szok, nie spodziewałam się, że Nathan i Lynsey nie są tak na prawdę razem. Ale to lepiej.
    Nathan wszystko wyjaśnił Violettcie i jest dobrze. Zjadłyby ją te wyrzuty sumienia, a teraz może spać spokojnie. :))
    Powalił mnie tekst Jay'a ''-Lynsey, wiedz, że cię nie lubię i że jeżeli ktoś napadnie na mieszkanie Nath'a, to ciebie oddam im za darmo, a sam ucieknę!''. Zajebisty, uśmiałam się. :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale miałam zawalone ostatnie dni no i oczywiście brak chęci
    Czytałam już wcześniej, ale nie miałam weny na komentarz, zresztą teraz też nie no ale okej.
    Jay zajebał teksta ^^
    Ciekawe czemu oni tej Lynsey tak nie lubią. Wyjaśnij to ^^
    Jaram się że są razem *-*
    I w ogóle ciekawe czy Nath im powie, że oni nie byliz Lynsey tak na prawdę razem ^^
    Mam milion pytań, więc pisz szybciutko następne :3
    Weny ! :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Od razu przepraszam, że kom dopiero teraz, ale kara na kompa musi być -___-
    Rozdział jest boski *_*
    A czyta się go jeszcze lepiej ;)
    Powodzenia na testach ;3
    do nn

    OdpowiedzUsuń