piątek, 22 marca 2013

6- On się naprawdę zauroczył.


Zdenerwowana Florence błądziła po całym mieszkaniu i szukała swojej komórki. Chłopacy bali się do niej podejść, bo wyglądała na naprawdę wściekłą, dlatego siedzieli na kanapie i cicho śmieli się ze swojej siostry. Blondynka co jakiś czas słyszała chichoty braci. Postanowiła puścić to mimo uszu. Poza tym śmieszyło ją to, że kiedy tylko na nich spojrzała, ci natychmiastowo odwracali głowę i udawali, że na nią nie patrzyli. W końcu podeszła do nich i stanęła przed nimi. Oparła jedną rękę o biodro i z uwagą przypatrywała się Louisowi. Chłopczyk podkulił kolana i zasłonił się poduszką.
-Nic ci nie zrobię przecież.- powiedziała zamyślona.-Chyba wiem, co zrobiłam z telefonem.- swój wzrok przeniosła na Leona, który natychmiast odwrócił się.-Czemu wy się tak boicie?- przewróciła oczami i odeszła.
-Bo jesteś zła.- powiedział najmłodszy, stając na kanapie.
Flo zaśmiała się zakładając kurtkę. Jeszcze raz omiotła spojrzeniem salon, a następnie ze zrezygnowaniem westchnęła. Nie mogła uwierzyć, że zostawiła komórkę akurat tam. Bała się iść sama, ale nie chciała zadręczać Violetty. Z opowiadania Leona wiedziała, że dziewczyna miała już coś innego na głowie.
Pewnie szarpnęła klamką i zatrzasnęła za sobą drzwi. Zbiegła ze schodów i prawie biegiem ruszyła w stronę bloku, w którym mieszkali The Wanted. Chciała znaleźć się tam jak najszybciej, by jak najszybciej wyjść. Wzięła głęboki wdech, gdy pięć minut później znalazła się pod klatką chłopaków. Jakaś pani akurat wychodziła, więc nie musiała dzwonić domofonem, za co dziękowała. Nie pamiętała pod jakim numerem mieszkał, zapamiętała tylko gdzie. Z każdym kolejnym krokiem jej serce biło coraz szybciej, sama nie wiedziała dlaczego. Bała się, również nie wiedziała czemu.
Uniosła zaciśniętą dłoń do góry i lekko zapukała. W oczekiwaniu nieświadomie zagryzała wargę, a dłonie wsadziła do kieszeni spodni. Chwilę później ujrzała przed sobą uśmiechniętego szatyna.
-Ja tylko chciałam zapytać, czy czegoś u ciebie nie zostawiłam.
Chłopak skinął w zamyśleniu głową, a następnie szerzej uchylił drzwi. Florence niepewnie weszła do środka. Przeszła przez całą szerokość salonu i podeszła do kanapy. Na stoliku stała pół pełna szklanka. Gdy Jay zniknął w swoim pokoju, dziewczyna zorientowała się, że Loczek pił Whiskey. Jej wzrok zawędrował dalej. Przy ścianie stał mały barek, a jego zawartość była naprawdę fascynująca.
-Alkoholik?- zapytała, słysząc jak szatyn wkroczył do salonu.
-Palaczka?- położył telefon dziewczyny przed nią.-Nikt normalnie tyle się nie perfumuje.- zaśmiał się.
-Palę, kiedy muszę.- odrzekła spokojnie, chwytając komórkę do ręki.-Nie jestem nałogowcem.
-To tak jak ja. Piję, kiedy chcę.
-Czyli codziennie?- spytała, podchodząc do okna.
-Jak zwał tak zwał.- wzruszył ramionami.
Florence zauważyła znajomą parę, która zmierzała w kierunku domu. Po krótkiej chwili uświadomiła sobie, że był to Nathan z Lynsey. Uśmiechnęła się pod nosem, ponieważ wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Jay podążył wzrokiem za Flo. On jednak skrzywił się. Nadal upierał się, iż brunetka nie była odpowiednią dziewczyną dla jego przyjaciela. Intuicyjnie spojrzał w bok, gdzie zauważył Violettę.
-Będzie burza.- zaśmiał się. Dobrze wiedział, że Nathan nie oszczędziłby dziewczynie ciętych komentarzy, szczególnie przy Lynsey.
Violetta podążała prosto ze spuszczoną głową. Naprawdę zastanawiała się nad powrotem do Manchester'u. Tylko znajdował się tu ktoś, kto ją trzymał w Londynie- jej matka. Nie mogła tak po prostu wyjechać, zostawiając jedną z najważniejszych osób kompletnie samą. Zamyślona wpadła na kogoś i natychmiastowo zaczęła przepraszać. Dopiero kiedy uniosła wzrok zaczęła żałować swoich słów. Spotkała znienawidzony wzrok Sykes'a i zdusiła w sobie westchnięcie. Domyślała się, że nie obędzie się bez przykrego komentarzu.
-Weź patrz jak chodzisz.- warknął.-Drugi raz na mnie wpadasz.
Wzruszyła tylko ramionami i spojrzała na Lynsey. Brunetka delikatnie odsunęła się od swojego chłopaka i obdarzyła Violettę ciepłym uśmiechem. Chwyciła ją za ramię i pociągnęła dalej od szatyna. Nie chciała, żeby cokolwiek usłyszał.
-Nie przejmuj się nim.- uśmiech z jej ust nie schodził.-Jest rozdrażniony. Sama nie wiem czemu.- uniosła ramiona do góry i zaraz je opuściła.
Blondynka głośno wypuściła powietrze z ust i pokręciła głową.
-Dziękuję. Tylko to nie zmienia faktu, że ja nadal nie wiem za co mnie nie lubi.
-Ja nadal nie wiem za co Jay i Max mają do mnie uraz.- skrzywiła się.-Wyglądasz na miłą osobę, na pewno w końcu przejrzy na oczy.- odwróciła się do zniecierpliwionego Nathana, który niespokojnie rozglądał się dookoła. Patrzył wszędzie, tylko nie na dwie dziewczyny stojące przed nim.-Chciałabym cię lepiej poznać. Śpieszysz się gdzieś teraz?
Braun zdziwiła się propozycją ze strony dziewczyny Sykes'a. Z jednej strony bała się gdziekolwiek z nią wyjść przez Jay'a, który naopowiadał jej przykrych wiadomości o brunetce, a z drugiej sama chciała ją poznać i wyrobić własne zdanie. Ostatecznie zaprzeczyła.
-To może pójdziemy na kawę?- zapytała z uśmiechem.
Violetta skinęła, odwzajemniając uśmiech. Lynsey podeszła do Nathana pocałowała go i powiedziała, że spotkają się później. Chłopakowi nie spodobał się ten pomysł, ale wiedział, że nie wygrałby ze swoją dziewczyną. Jeszcze raz zamknął jej usta w pocałunku, a następnie okręcił się i bez pożegnania z Violettą udał się na górę.
-Ładnie razem wyglądacie.- wypaliła blondynka.
-Dziękuję.- zarumieniła się. Było jej trochę głupio, że to usłyszała.
Dziewczyny ruszyły w drogę do kawiarni. Cały czas rozmawiały ze sobą, nie brakowało im tematów. Czuły się bardzo dobrze w swoim towarzystwie, dlatego Braun zastanawiała się dlaczego Max i Jay mieli wyrobione złe zdanie o niej. Powinni się cieszyć szczęściem przyjaciela. A na takich właśnie wyglądali. Na naprawdę szczęśliwych.
-Podoba ci się któryś?- Lynsey dźgnęła łokciem w brzuch koleżankę.
Violetta nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ kelner postawił przed nimi zamówienie. Pośpiesznie chwyciła filiżankę i upiła łyk swojej herbaty. Nie chciała odpowiadać na to pytanie. Czuła na sobie pytający wzrok Kutcher, dlatego głęboko westchnęła, odstawiając porcelanę na podstawkę.
-Nie.-odpowiedziała krótko.-Żaden z nich.
-A ja słyszałam, że spodobałaś się komuś.- kolejny raz na jej ustach wykwitł ogromny uśmiech.
-Co z tego, skoro nawet nie moglibyśmy ze sobą być?- wzruszyła ramionami.
-Nikt wam nie może zabronić. To wasze życie.
Braun kolejny raz westchnęła. Wiedziała, że Lyney miała poniekąd rację. Z miłością nie można było walczyć. To przychodziło naturalnie i było potrzebne do normalnego funkcjonowania. Ona jednak bała się złamać którykolwiek z zakazów wujka Scooter'a. Znała konsekwencje i nie ucierpiałaby tylko ona i ten drugi chłopak. Cała grupa mogłaby oberwać od bruneta.
-Wolę nie ryzykować.
-Zastanów się. On się naprawdę zauroczył.- przekonywała brunetka.- Często z nimi przebywam a on równie często o tobie mówi.
-Podziękuj mu za prezenty.- powiedziała, mieszając łyżeczką w herbacie.- I przekaż mu, że Scooter już się domyśla kto mi to wszystko daje.
-A ty?
-Byłam pewna, że to Max. Teraz już niczego nie wiem.- uśmiechnęła się, wstając.- Przepraszam, ale muszę iść.
Dziewczyny pożegnały się, a zrozpaczona Violetta poszła się przejść. Nie miała zielonego pojęcia co ze sobą zrobić. Na domiar złego wciąż zastanawiała się kim był jej wielbiciel.
______________________________________________________
Takie tam. c: 
Mam nadzieję, że jednak polubicie Lynsey, bo nie chciałam zrobić z niej wrednej baby. c: Ale wszyscy wiemy, że praktycznie nic nie idzie po mojej myśli i rozdziały wychodzą, takie jakie wychodzą. 
Na tym chyba dzisiaj skończę, bo jestem szczególnie rozkojarzona. 
No. To do następnego, kochani. <3

9 komentarzy:

  1. Superowski!
    Mam nadzieje ze wyjawisz kto jest tym wielbicielem :D
    Do nastepnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omomomom ;3 boski rozdział
    Lynsey no ja myślałam że to wredny babsztyl a to miła dziewczyna xD
    Rozdział wyśmienity
    pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. "Weź patrz jak chodzisz"- No, no Panie Sykes, przepraszam, źle się wyraziłam! Hrabio Sykes, kulturka bije po oczach tak, że aż razi.
    Ej no Ada, nie wiem czy dotrzymam mojej obietnicy :c Już teraz mnie korci,żeby coś napisać w stronę "gentlemana" Sykes'a :3
    Okey, włączam dobre myśli: słońce, łąka, świerszcze, ptaszki, chmurki, grzybki...
    Teraz mogę kontynuować:)
    Och, co za szczęście, że Lynsey okazała się ciepłą i miłą osobą, nie to co jej niewychowany chłopak. Dobra, dobra nic już na jego temat nie mówię! :P A wracając do Lynsey, miejmy nadzieję, że ta sympatia, którą obdarzyła Violettę, jest szczera:) Pogaduchy w kawiarni, lubię, lubię^^
    To ten, oczywiście czekam na następny, bo po 6 rozdziale, jest rozdział 7:3 Aaaaa nie mogę się już doczekać! :D
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za te zaległości z komentowaniem ;[
    Rozdziały boskie ^^
    Uwielbiam to opowiadanie <3
    Czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Milutka Lindsay - Kinga lubić ^^
    A tak wgl to kto to ?
    Sykes odpada -.- Tylko nie max, boszz...
    Weny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże Nathan ty cipo! -.-
    Jak on zaraz nie ogarnie dupy to cegłą dostanie w piękny ryjek xd
    TO JEST TOM!
    TAK JAK W SERIALU^^
    No bo masz Leona i Violette to pewnie to będzie Thomasek^^
    Weny<33

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział bardzo mi się podoba :)
    Lindsay naprawdę fajna:*
    Zmieniłam zdanie o niej, jest super :)
    Mam nadzieję, że jest taka naprawdę a nie ma w tym jakiegoś interesu :)
    Może chłopaki są po prostu zazdrośni o Nathana i tyle, niedługo wszystkiego się dowiem :)
    Likebloggerka <3

    OdpowiedzUsuń
  8. a to nathan hłehłehłe
    uhuhuuhu
    takie to kochane :3
    jednak lubię trochę Lynsey czy jak tam ona
    w sumie nie ważne
    tą na L
    wiesz która nooo xd
    to ją trochę lubię ^^
    ALE TROCHĘ, WIĘCEJ SIĘ NIE SPODZIEWAJ ;_;

    OdpowiedzUsuń
  9. hahhahaha, pierwsza akcja o matko wspaniała. :D
    oo Nejfyn ? serio ?
    na prawde dla mnie to on pokazuje, że ona go coś ten ten, interesuje czy coś noo. :C
    a ta jego dziewczyna, jestem inna od was i mi ona i tak sie nie podoba. :c
    nie mam do niej zaufania.
    choć Violetta niech się z nią kumpluje może dowie się od niej kim jest ten wspaniały wielbicie.
    skoro o nim mowa to ciekawe co on wymyśli tym razem.
    pf, czekam na siódmy rozdział bo te siódemki są zawsze takie tajemnicze i szczęśliwe więc ten ten.
    sie wysłowić nie mogę. :C
    to do następnego. xx

    OdpowiedzUsuń