sobota, 23 marca 2013

7- Twój uśmiech jest ósmym cudem świata.

Chłopak kręcił się niespokojnie po biurze swojego menagera. Powoli miał dosyć tego wszystkiego. W końcu usiadł na jednym z krzeseł i tępo wpatrywał się w blat biurka. Jego wzrok przykuła ramka. Niepewnie chwycił ją do ręki i ujrzał zdjęcie Scooter'a razem z Violettą. Nie wiedział, że aż tak kochał swoją siostrzenicę. To by też poniekąd wyjaśniało, dlaczego tak bardzo bał się, że dziewczyna zakocha się w którymś z nich.
W pewnym momencie usłyszał trzaśnięcie drzwiami, a przestraszony podskoczył na krzesełku. Speszył się tym, że Braun właśnie przyłapał go na oglądaniu jego zdjęć z siostrzenicą. Bał się, że mógł pomyśleć nie wiadomo co. 
-Podoba ci się Violetta?- spytał przyglądając się chłopakowi, który powoli odkładał ramkę na swoje miejsce.
-Nie.-przewrócił oczami.-Nie martw się, mówiłem to ci już. 
Brunet skinął w zamyśleniu, po czym usiadł na swoim miejscu. Wygodnie ułożył się w fotelu, podparł się łokciami o blat i z wyczekiwaniem patrzył na swojego podopiecznego. 
-Poza tym nie przyszedłem mówić o Violettcie.- westchnął.-Przyszedłem porozmawiać o tej naszej tajemnicy. 
Scooter zmierzył go wzrokiem i oparł się o oparcie. Złożył ręce na klatce piersiowej, zastanawiając się nad doborem słów. Nie mógł teraz mu pozwolić na nic, co związane było z ich małą tajemnicą. 
-Ja tego dłużej nie wytrzymam.
-Rozumiem cię, ale musisz jeszcze trochę wytrzymać.- starał się mówić tak wyraźnie jak tylko umiał, co chłopaka denerwowało. W końcu nie był małym dzieckiem. 
-Nie mogę okłamywać chłopaków. 
Brunet westchnął, poprawiając się na krześle. Westchnął głęboko, a swój wzrok zwrócił na stos czasopism. 
-A ty mógłbyś okłamywać swoich przyjaciół?- spytał. 
Mężczyzna tym razem wstał i zaczął przechadzać się po pomieszczeniu. Jak na swój wiek, jego podopieczny bywał czasami dojrzały. Tak było i w tej chwili. Mimo tego, że Scooter z całego serca pragnął mu przyznać rację, to nie mógł. Musieli trwać jeszcze trochę w tym bagnie, w które wpakowali się z własnej głupoty. Braun nie zamartwiał się tym wcześniej, ponieważ było widać, że jego podopiecznemu nie przeszkadzało to. Najwidoczniej teraz stało się coś, co zmieniło myślenie chłopaka. Coś, albo ktoś. Bał się, że tym kimś mogła być Violetta.
-Masz rację.- stanął za nim, wkładając dłonie do kieszeni.-Nie mógłbym okłamywać. Nie jestem dobrym kłamcą, przecież wiesz. -chłopak odwrócił się w jego stronę i z uwagą, a zarazem nadzieją w oczach przyglądał się swojemu menagerowi.-Ale jeszcze trochę musisz wytrzymać. 
-Bo tobie to tak łatwo mówić.- podniósł się zdenerwowany.-Ty nie masz z tym praktycznie nic wspólnego, żadna umowa cię nie wiążę. A mnie tak, chociaż wcale się do tego nie pisałem. 
-Zgodziłeś się.-przerwał kolejny potok słów, który chciał polecieć z ust podopiecznego.-To teraz nie możesz się łatwo wycofać. 
-Żebyś się nie zdziwił.- wycedził przez zęby.-Miesiąc.- uniósł ręce do góry.-Tyle jeszcze mogę wytrzymać. 
-Dwa.- brunet zaczął się targować. 
Chłopak nie miał zamiaru wdać się w większą dyskusję na ten temat. Pokręcił głową, nie tracąc kontaktu wzrokowego z Braun'em.
-Mam swoje życie, nie chcę go marnować jeszcze przez dwa miesiące.
Scooter ze zrezygnowaniem westchnął. Ostatecznie zgodził się na jego propozycję. Gdzieś tam w głębi duszy cieszył się, że jak chciał, to chłopak bywał asertywny. To mogło pomóc mu w dalszym życiu. 
-A Violetta wie?- zapytał, siadając z powrotem na swoje miejsce.
-Nie- zaprzeczył szybko.-I ma się nie dowiedzieć. 

Chmury na niebie wskazywały na to, że niedługo spadnie deszcz. Violetta przeklęła w myślach, ponieważ nie miała żadnego parasola, a nie bardzo chciała wracać do domu. Wciąż zastanawiała się nad tajemniczym wielbicielem. Analizowała po kolei każdego z chłopaków i wciąż pasował jej tylko jeden. 
Jay nie wyglądał na takiego, któremu spodobałaby się. Zachowywał się raczej tak, jakby pragnął zostać jej najlepszym przyjacielem, co dziewczynę cieszyło. 
Tom, Siva i Nathan też odpadali, ponieważ byli zajęci. Poza tym ten ostatni traktował ją chłodno, można by powiedzieć, że jej nienawidził. I to był kolejny argument dla Violetty, by wykluczyć szatyna. 
W takim razie zostawał ostatni. Tylko Max'a mogła podejrzewać, chociaż gdzieś tam w głębi siebie wiedziała, że to nie był on. Zagłuszyła ten cichy głosik i postanowiła, że przy następnej okazji sama podziękuję George'owi za wszystkie prezenty. Będzie musiała mu też wyjaśnić, że nie mogą być razem.
Chwilę później spostrzegła, że znalazła się tuż pod swoim blokiem. Doszła akurat w odpowiedniej chwili, ponieważ na ziemi zaczęły powstawać mokre plamy. Ostatni raz uniosła głowę i spojrzała w niebo, jakby szukała tam jakieś odpowiedzi. Westchnęła i mocno pchnęła drzwi wejściowe. Na klatce poczuła znajomy zapach perfum. Czuła go już kiedyś. Na pierwszym spotkaniu z The Wanted. Szybko wbiegła do góry z nadzieją, że kogoś zastanie. Chciała przyłapać wielbiciela na gorącym uczynku, ale była też możliwość, że ktoś przyszedł z nią po prostu pogadać. Jęknęła, gdy zauważyła czekoladki pod swoim mieszkaniem. Powoli podeszła i chwyciła opakowanie w dłonie. Rozejrzała się uważnie dookoła, ale nie zauważyła ani jednej żywej duszy. Na opakowaniu nie było folii, a to oznaczało, że chłopak musiał ją wcześniej otworzyć. 
Pewnie włożył kolejny liścik, myślała. 
Kiedy się odwróciła, usłyszała jak ktoś szybko zbiegał w dół. Nim zdążyła z powrotem zwrócić się w stronę schodów, drzwi wejściowe trzasnęły. 
Chłopakowi serce zabiło szybciej, kiedy ujrzał Violettę wchodzącą do góry. Wbiegł piętro wyżej, by nie spostrzegła się, kto był tym jej tajemniczym wielbicielem. Czekał tylko na to, żeby blondynka weszła do mieszkania. Ta jednak co chwilę rozglądała się, jakby czuła że był gdzieś blisko. Wtedy skarcił się za to, że tak obficie wypsikał się perfumami. Gdy Violetta zwróciła się w stronę drzwi, pośpiesznie wybiegł. Wiedział, że w ten sposób ryzykował, ale miał nadzieję, że nie zauważyła go. Nie przemyślał jednak, iż ktoś inny mógł go widzieć. Wpadł na starszą panią i szybko zaczął ją przepraszać. 
-Gdyby ktoś pytał, nie było mnie tu, dobrze?- prosił. 
Staruszka spojrzała na niego ze strachem w oczach. Z początku nie wiedział o co jej chodziło, ale później domyślił się. 
-Nie, nie zrobiłem nikomu krzywdy.- zaśmiał się.- Radzę oglądać mniej seriali kryminalnych. 
-To kto miałby pytać?
-Violetta...-nie zdążył dokończyć, ponieważ kobieta kiwnęła głową w stronę klatki. 
Bez słowa wyminęła chłopaka i delikatnie uchyliła drzwi, gestem dłoni pokazując chłopakowi by poszedł. 
-Dzień dobry.- usłyszał dźwięczny głos blondynki. Przestraszony rzucił się biegiem w stronę domu.-Czy nie mijała pani jakiegoś chłopaka?
Kobieta chwyciła dziewczynę za przedramię i prowadziła do góry. Wciąż nie była pewna, czy chłopak zdążył uciec, ale zamierzała mu pomóc. Może i była stara, ale w jego oczach widziała miłość. Nie wiedziała, czy darzył nią akurat jej sąsiadkę, ale nie wyglądał na zbójnika. 
-Owszem, mijałam.- uśmiechnęła się.- Całkiem przystojny. 
Violetta z nadzieją zaczęła grzebać w swojej torbie. W końcu wyciągnęła z niej zeszyt, w którym miała zdjęcie swoich podopiecznych. Sama nie wiedziała po co to nosiła. 
-Któryś z nich? 
Starsza pani uważnie przyjrzała się każdemu po kolei, poprawiając okulary na nosie. Kiedy trafiła na tego którego mijała, uśmiechnęła się delikatnie. 
-Tak.- potwierdziła, z powrotem wpatrując się w tęczówki dziewczyny- Ale obiecałam, że nie powiem. 
Braun spojrzała na zdjęcie. Zauważyła, że kobieta uśmiechnęła się, kiedy dojechała do końca. Tam właśnie stał Max. To ją utwierdziło w przypuszczeniach, że George był jej adoratorem. 
-Dziękuję.- powiedziała ze zrezygnowaniem.
W mieszkaniu od razu zdjęła wieko z czekoladek. Nie myliła się, przykrywała je biała kartka. Ostrożnie wzięła ją i rozłożyła. Ku jej niezadowoleniu, wielbiciel tym razem wydrukował list. 
" Witaj ponownie, Violetto.
   Nie zauważyłem uśmiechu na Twoich ustach, wręcz przeciwnie. Twój uśmiech jest ósmym cudem świata, dlatego proszę Cię, nie płacz więcej. Tylko o tyle chciałbym prosić. 
   Z tajemniczych źródeł wiem, że nie chcesz wiązać się z chłopakami z naszego zespołu (wiem, domyślasz się pewnie, iż tym źródłem jest Lynsey), tylko ja nadal nie rozumiem dlaczego. W końcu to Twoje życie. Scooter za Ciebie nie zakocha się. 
   Wiem, że nie podobam Ci się (mimo że nie wiesz, kim jestem). To smutne, ponieważ ja Ciebie uwielbiam. Cały czas myślę o Tobie i zastanawiam się, czy Ty myślisz o mnie, chociaż- tak jak mówiłem wcześniej- nie wiesz kto jest Twoim adoratorem. Zawsze istniała nadzieja, że i bez tego spodobałem Ci się. 
   Jak to mówią, nadzieja matką głupich. 
   Jednak nie przestanę wysyłać Ci prezentów. Gdybym nie dał Ci czegoś, co mogłoby wywołać uśmiech na Twojej twarzy, miałbym wyrzuty sumienia.

Adorator. xx

Tak, nadal niczego nie wymyśliłem, przepraszam. "
Tak jak wspomniał autor tekstu- na ustach Violetty wykwitł uśmiech. Chłopak był cudowny, na swój sposób. Jednak to ją dręczyły wyrzuty sumienia. Uważała Max'a tylko za swojego przyjaciela. Złożyła karteczkę, odłożyła ją tam, gdzie wylądował kolejny liścik i wzięła jedną czekoladkę. Zastanawiała się jeszcze skąd wiedział, że te czekoladki były jej ulubionymi. Uznała to za zbieg okoliczności i z apetytem zjadła ją.
____________________________________________________
berry.- tak, jesteś prorokiem. :D w ogóle chciałam zrobić tak, żeby wyszedł taki tajemniczy, ale nie wiem czy mi się udało- to już pozostawiam Wam.
W ogóle stwierdziłam, że już nie będę marudziła na temat tego bloga. xd Jak już jest, to niech zostanie (co i tak nie zmienia faktu, że smutno mi z tego powodu, że tracę czytelników.) c: 
I mam jeszcze takie jedno pytanie.
Napisałam dzisiaj cztery rozdziały (nadal w to nie wierzę. xd) i pytanie, czy chcecie ósemkę jutro, czy we wtorek? c: Jakoś mnie tak wzięło na dodawanie rozdziałów szybko, bo podobają mi się te dalsze rozdziały (w sensie wydarzeń. :D) 
No, to mam nadzieję, że ktoś odpisze xd
(nadzieja matką głupich, taaa.) 
+przypominam o ankiecie po lewej stronie. c: lubię ankiety. c: 
Do następnego. <3

7 komentarzy:

  1. To nie Max :D
    To jednak Nath, chyba :D
    Kurde no dawaj kolejnego bo chcę wiedzieć kto to :)
    Weny ! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! teraz to ja już wgl nie wiem :C
    mojej proroctwo się skończyło i do tego oczywiście, że wyszło tajemniczo..
    nawet za bardzo bo teraz jest już wgl taki mętlik i sama nic nie wiem. ;__;
    Max ? nie, to by było zbyt oczywiste, Ty tu kręcisz.
    pff, nie wiem co mam myśleć.
    to nie może być Max ? prawda ? nie może ? powiedz proszę proszę, proszę.
    wiesz, takie podekscytowanie czułam jak czytałam, że hohooho..
    dobra koniec mojego marudzenia, więc ten
    jutro jutro jutro czekam na 8 rozdział. *.*
    hihi, jestem wymagająca. xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto dodawaj jutro.. mnie tu ciekawość zżera...
    Rozdział jak zawsze świetny..!!!
    Weny i dodawaj jutro następny..!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi sie wydaje ze ten wielbiciel to Nathan :D
    Nie wiem dlaczego. poprostu :)
    Dodaj jutro rozdzial!
    Kocham twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no kurwa, no nie!Czy ja nie mogę napisać spokojnie komentarza, żeby się coś nie zjebało?
    Ughh znowu mi zeżarło połowę komentarza, bo zdolna Elusia coś nacisnęła, a teraz się rozpisuję, bo jest wkurwiona.
    Lecę z komentarzem, OD NOWA KURWA JEGO MAĆ.Wdech i wydech, pozytywne myśli.
    Hmm zastanawia mnie ta tajemnica hrabi Sykes'a i Scooter'a. Mam, a raczej miałam pewną teorię na ten temat, ale haniebnie mi ją pożarto i jej nie napiszę. Dupa! Wierzę w przeznaczenie i to co napisałam wcześniej, nie mogło ujrzeć światła dziennego, ha!
    Kurde, no! Było tak blisko przyłapania adoratora!
    Już myślałam, że go zobaczy, a tu no dupa, a co innego;p Proponuję Violecie, obniuchać każdego, to wtedy pozna go po perfumach:3 Męskie perfumy, Ela lubić :3
    Ela lubić i czekać na ósmy rozdział, który Ela mieć nadzieję pojawi się jutro<3
    Ela kończyć, bo Ela zaczynać pierdolić:D
    Więcej razy chyba nie mogłam napisać swojego imienia,lol :D
    No to do następnego(czyt. do jutra)<3
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  6. Jutroo rozdział dodaj jutro bo cie potraktuje z caps locka który znowu mi się zepsuł i teraz nie da się robić dużych liter ;cc
    i ja już wiem to nie max wysyła listy bo on nie gada z lynsey (nw czy dobrze napisałam) czyli to nath zgadłam? powiedz że tak xd
    i co to ma być za tajemnica hmmm?
    proszę mi ją wytłumaczyć w kolejnym rozdziale który bd jutro ;pp

    OdpowiedzUsuń
  7. Ah! Te emerytki zawsze wszystko musza skomplikować?
    Ja nie wiem no! A już wszystko miało się wyjaśnić :)
    Ale widzę, że cichy wielbiciel coraz bardziej się stara:) Czekoladki no, no jestem pod wrażeniem :)
    Jak tak czytam twojego bloga to mnie natchnęło i chyba już we czwartek założę nowego bloga mam nadzieję, że mi wyjdzie<3
    Likebloggerka <3

    OdpowiedzUsuń