niedziela, 31 marca 2013

11- To była pomyłka.


W przejściu nagle pojawił się Sykes. Nie spodziewał się żadnego ruchu ze strony swojego przyjaciela, co było błędem. Max podszedł do niego i złapał chłopaka za koszulkę.
-Powaliło cię?- krzyknął szatyn.
Max wbił wbił wzrok w jego zielono-niebieskie tęczówki i puścił go.
-Powinienem zapytać o to ciebie.
Zdezorientowany Tom odciągnął George'a od najmłodszego z nich i pociągnął na bok. Zaczął wypytywać go o to, co się stało, ale ten nie słuchał go, tylko nadal przypatrywał się Nathanowi.
-Nathan, powiesz im?
Sykes prychnął i ruszył do kanapy, omijając przyjaciela szerokim łukiem. Usiadł na swoim poprzednim miejscu i kompletnie nie przejmując się niczym, wrócił do oglądania filmu. Max wyrwał się Tom'owi i stanął na przeciwko reszty zespołu.
-No dalej, przyznaj się, że nie jesteś solidarny z grupą, tylko skarżysz Scooterowi.

***

Nathan czuł na sobie wzrok reszty zespołu. Na słowa wypowiedziane przez Max'a poderwał głowę i ze skupieniem wpatrywał się w wyraz twarzy przyjaciela, który teraz był pozbawiony emocji. W mieszkaniu zapanowała cisza, której nikt nie odważył się przerywać. To była sprawa między Max'em, a Nathanem, dlatego chłopacy nie chcieli się w to mieszać. Czekali na jego odpowiedź, bo ciekawiło ich, czy to jednak on był tym sławnym informatorem Scooter'a.
-Nawet jeśli, to co?- wykrztusił.
-To, że powinieneś być z nami, a nie przeciwko nam.- zarzucił mu.
Sykes bez słowa wstał i chwycił swoją kurtkę, powieszoną na wieszaku. Obrzucił wzrokiem swoich przyjaciół, a następnie pokręcił głową i złapał za klamkę.
-Violetta i tak by ciebie nie chciała, dobrze wiesz, że nie chce być z żadnym z nas. Tylko ci pomogłem.- po tych słowach trzasnął drzwiami i wyszedł na spacer.

-Dobrze, na dzisiaj koniec!- rozbrzmiał krzyk, który rozszedł się echem po ogromnej sali.
Lynsey ostatni raz uśmiechnęła się do fotografa, po czym zeszła do swojej garderoby. Usiadła na przeciwko lustra, zwilżyła wacik mleczkiem do zmywania makijażu i przejechała nim po lewym oku. Chwilę później jej twarz była nieskazitelnie czysta, za to waciki pozostały czarne od tuszu, cieni i różnych kredek. Poszła do łazienki odświeżyć się, a kiedy już to zrobiła, przebrała się w swoje ciuchy. Gdy z powrotem usiadła na miejscu i chwyciła tusz do rzęs, usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości.
Przestraszyła się, kiedy zobaczyła, że nadawca sms'a był nieznany. Przełknęła ślinę i niepewnie nacisnęła "Otwórz"
"Twój chłopak zdradza Cię z ich nową menadżerką."
Zszokowało ją to, więc szybko odłożyła telefon. Spojrzała w swoje odbicie w lustrze i z niedowierzaniem wpatrywała się w kolor swoich oczu.
Przecież mi obiecał, myślała.
Dokończyła make-up, chwyciła torbę i szybkim krokiem wyszła z garderoby. Co chwilę mijała kogoś, kto żegnał się z nią, a ona przywdziała na usta serdeczny uśmiech i dzieliła się nim z kolegami. Po paru minutach doszła do końca budynku i mocno pchnęła ciężkie drzwi. Na zewnątrz uderzyło w nią zimne powietrze. Rozejrzała się dookoła i przy jednym z samochodów ujrzała swojego chłopaka, Nathana. Na jej widok uśmiechnął się i spokojnym krokiem zmierzał w kierunku Lynsey. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi i teatralnie przewróciła oczami.
-Co się stało?- spytał, muskając wargami policzek brunetki.
Kutcher położyła dłonie na jego klatce piersiowej i delikatnie odepchnęła się od szatyna.
-Co cię łączy z Violettą?- zapytała.
Nathana zdziwiło to pytanie. W pierwszej chwili nie wiedział co powiedzieć, jednak zaraz po tym nabrał powietrza do płuc.
-Absolutnie nic.
Westchnęła wtulając się w niego mocno. Nie wierzyła mu, ale nie zamierzała siłą wyciągać z niego niczego. Złapali się za ręce i z uśmiechem udali się do samochodu.

-Niall, Leon, wyjdźcie z kuchni!- zaśmiała się Violetta.
-Nie!- usłyszała krzyk Irlandczyka.-Obiecaliśmy, że ci pomożemy.
Dziewczyna ułożyła się wygodnie na miejscu i oparła się nogami o blat stołu.
-Tylko mi kuchni nie spalcie.- mruknęła pod nosem.
Chłopacy bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Krzątali się po pomieszczeniu i szukali potrzebnych im składników, co było trudne. Pierwszy raz znajdowali się w mieszkaniu dziewczyny od tej strony. Nie wiedzieli, gdzie powkładane były szklanki, talerze i inne potrzebne im akurat rzeczy. Postanowili przygotować coś prostego, coś co obydwoje potrafili ugotować, by kogoś nie zatruć. Niall zajął się gotowaniem makaronu, a Leon odgrzewał sos. Mimo że praca ta była łatwa, w kuchni już panował bałagan.
-Violetta nas zabije.- mruknął Horan.
-Nie, jeżeli obiad będzie jej smakował.- uśmiechnął się, dosypując czegoś zielonego do gęstej cieczy, którą odgrzewał.
Braun była strasznie ciekawa, co chłopacy przygotowali, dlatego wstała i cicho podeszła do pomieszczenia, w którym przebywali. Delikatnie wychyliła się i uśmiechnęła na widok dwóch pracusiów, którzy starannie przygotowywali posiłek. Chciała odwrócić się, ale ręką strąciła wazon, który z hukiem spadł na ziemię. Niall jako pierwszy okręcił się i podszedł do blondynki.
-Nie ładnie tak.- pogroził palcem. Starał się wyglądać groźne, ale na jego usta wkradł się uśmiech.-Wracaj do salonu.
-Ale ja chcę wam pomóc.- jęknęła.
-Mowy nie ma!- krzyknął Leon.-Marsz na kanapę, panno Braun.
Swój wzrok zwróciła na przyjaciela z naprzeciwka, dlatego nie zauważyła Niall'a zmierzającego w jej stronę. Chłopak złapał Violettę na ręce i odniósł dziewczynę na poprzednie miejsce. Nie sprzeciwiała się, bo wiedziała, że nic by to nie dało.
W momencie, gdy Irlandczyk odstawił Braun, ktoś z hukiem wparował do mieszkania.
Florence na wejściu przeprosiła za to, że weszła bez pukania, ale miała powód. Nie pytając chwyciła przymkniętego laptopa Violetty, wpisała coś w Googlach, poklikała trochę, a następnie położyła go na kolanach przyjaciółki.
Violetta odgarnęła grzywkę, która opadała jej na oczy i spojrzała na zdjęcie. Na początku nie doszło do niej to, co tam zobaczyła. Obudził ją dopiero głos Niall'a.
-Całowałaś się z Sykes'em?
Wtedy zakręciło jej się w głowie. Przed sobą miała fotografię z parku. Domyślała się, że któryś z czujnych paparazzi przyłapał ich na pocałunku, ale gdzieś tam miała nadzieję, iż żadnemu nie udało się uchwycić chwili, która według niej, była jedną z najkrótszych w jej życiu.
-To on zaczął.- wyjąkała.
-Ale to nie wszystko.- powiedziała Flo, a Niall westchnął i ruszył do Leona.-Razem z Lynsey zrobili twitcam'a.- mówiąc to, weszła na Twittera Nathana.- Zadają im strasznie dużo pytań na wasz temat.
-Czyli ona wie?- spytała zszokowana.-I nawet nie pokłóciła się z nim?
Blanco pokręciła głową, nawet nie patrząc na swoją przyjaciółkę.
-Dziwne, prawda?
Odstawiła laptopa na stoliczek przed nimi. Chwilę poczekały, zanim filmik załadował się, a kiedy widziały już parę, zaczęły czytać pytania. Rzeczywiście, co drugie dotyczyło zaistniałej poprzednio sytuacji. Nathan razem z Lynsey usilnie ignorowali je, a zajęli się mniejszością.
-Nie widać, żeby miała mu cokolwiek za złe.- powiedziała Violetta bardziej do siebie.
-Nie widać też, żeby czegokolwiek żałował.- spojrzała na blondynkę.-Nie rozumiem go.
-Jest zwykłym chamem i tyle.- wystawiła rękę, chcąc zamknąć laptopa, jednak Flo powstrzymała ją.
-Poczekaj.- poprosiła.-W końcu muszą odpowiedzieć na pytanie. Nie mogą tego odwlekać w nieskończoność.
Westchnęła, oglądając z uwagą to, co widziała na ekranie. Z każdą mijającą sekundą bała się, że Florence miała rację. Tak naprawdę nie chciała usłyszeć żadnej odpowiedzi z jego strony.
-Dziewczyny, obiad!- zwołał Leon z kuchni.
Blanco spojrzała na Violettę, a następnie westchnęła. Młodsza dziewczyna pierwsza podniosła się z miejsca i ruszyła ku jadali, gdzie Niall z Leonem właśnie stawiali jedzenie. Zrezygnowana Flo chciała wstać, kiedy powstrzymały ją słowa wypowiedziane przez Nathana.
-Wiele z was zadaje nam pytanie na temat naszej nowej menadżerki i zaistniałej sytuacji.- zawahał się, a dziewczyna pociągnęła Braun z powrotem na miejsce.-Odpowiem, bo was kocham i nie chcę mieć przed wami tajemnic. Ten pocałunek tak naprawdę nic nie znaczył. To ona go zaczęła...To po prostu była pomyłka.
Wypowiedziane przez szatyna słowa wprawiły Violettę w osłupienie. Nie wiedziała co powiedzieć, więc tylko zamknęła laptopa.
_________________________________________________
trolololo. 
to taki mój "prezent" na święta, bo wiele osób skarżyło się, że skończyłam w "złym" momencie. C: dla mnie był dobry, ale uważajcie, bo tamto zakończenie to było nic, w porównaniu do tych co dopiero będą. :3 
ja wcale nie chciałam powiedzieć, że to jest beznadzieje (napisałam tylko, że ja sama tak uważam, co jest powszechnie znane. :3), bo obiecałam, że nie będę wyrażała się na temat rozdziałów. C: piszę to jakby dla Was, bo to Wy chcecie czytać, tak? c; 
♥♥ Moniś ♥♥- ankieta była, ale zagłosowały tylko cztery osoby, więc ją usunęłam, bo to jeszcze bardziej mnie dołowało. postanowiłam, że przestaję patrzeć na ilość wyświetleń, obserwujących i komentarzy (chociaż komentarze to taka mała motywacja do dalszego pisania.). nie mogę niczego wymuszać. 
berry.- hahahahha, Twój komentarz skojarzył mi się z takim "Przypadek? Nie sądzę." wiesz, dużo obrazków teraz jest z tym w internecie. :D ale Ty jesteś jakimś jasnowidzem, więc wiesz, boję się Ciebie. ;o (wcale nie mówię, że masz rację, ja po prostu mówię, że się boję. :D) + huhuhuhu, brawo, bo skapnęłaś się jako jedyna, ale to i tak nie oznacza, że to Sykes jest wielbicielem. :D
no. to mam nadzieję, że pierwszy dzień świąt Wam się udał. C: i jakieś prezenty też. :D ja tam dostałam tylko kasę, której i tak nie mogę wydać. ;_;
DOBRA, NIE PRZEDŁUŻAM.
Do następnego. 


nie wiem, czy ktoś się ucieszy [stawiałabym na obojętność raczej], ale tego bloga postanowiłam [kobieta zmienną jest] doprowadzić do końca. tak więc macie moje pozwolenie na jakieś dręczenie mnie etc., gdybym chciała go usunąć. C: [zawieszenie nie wchodzi w grę, zawiesić mogę. :D]

8 komentarzy:

  1. jak to dobrze, że masz zamiar pisać tego bloga do końca i jak coś, to trzymam cię za słowo ; D
    rozdział jak zwykle super, a zdradzisz mi może ile planujesz napisać rozdziałów, bo chciałabym się dowiedzieć kto jest tym tajemniczym wielbicielem ; )
    zachowanie Nathan mnie trochę dekoncentruje ; / o co w tym chodzi ?? ; P

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! SAJKS TY JEBANY KONFIDENCIE, KAPUSIU, KABLU I WGL!
    wiedziałam, ze on jest na tyle głupi, żeby donosić
    no ale grr, aż mną wzburzyło na początku, bo przepraszam co to ma być ?
    Ja wiem, ze on wie, ze robi źle no, ale błagam, za największe pieniądze sie nie robi takich rzeczy PRZYJACIOŁOM!
    ale wdech i wydech, nie, nie mogę oddychać spokojnie bo ta sytuacja z Lysney i twittcam tak samo mnie zirytowała. Ona jest serio dziwna, jak by mój chłopak lizał sie z inną, a przy mnie traktował jak powietrze to jasne, że coś do niej czuje. Ale sumując, pasuje do niego bo chyba OBYDWOJE nie posiadają mózgu!
    ugh! aż się zdenerwowałam.
    ____
    ja też się czasem boje siebie. ;_; ale nie czas na zwierzenia z mojej chorej schizofrenii czy czegoś. jasnowidz ? mm, raczej jest dla mnie tak ważny Twój blog, że czytając go muszę wszystko przemyśleć sobie i poukładać, wiesz ja przeżywam wszystko z bohaterami. Choć tego nie widać w komentarzach, ale no wiesz o co mi chodzi. :D
    No wiem, że Nathan nie będzie tym wielbicielem bo kochana Ada, komplikuje tak, że sie nikt za Chiny ludowe nie domyśli kto będzie, a i tak wszyscy będą szczęśliwi z zakończenia. C:
    + YEEEEEEEEAH, z tej radości, ze skończysz tego bloga bez niczego i bez zawieszania wykrzyczałam to bratu do ucha i dostałam poduszką, ale było warto. :D
    No, to chyba na tyle. :D
    Albo jednak nie, zapomniałam o końcówce!
    Ona zaczęła, a on chyba ma nie potrzebne palce! i język! grr.
    Ah i jeszcze odnosząc się do komentarza anonima Eli pod rozdziałem wcześniej, tak jesteś Głupolem, hihihi <33
    Dziękuje Ado publicznie, bo dzięki Tobie poznałam takiego głupola, który jest tak samo nienormalna jak ja. :D
    do następnego, wybacz za moje zwierzenia. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, wzięło mnie na przemyślenia i jestem zdania, że korzenie Sykesa, pewnie jego dziadem, nie wiem kto, ale ktoś musiał być w SS bo tam najgorsi donosili, tak jak on! i jestem OBURZONA mym odkryciem.

      Usuń
    2. przyszła mi na myśl jeszcze jedna sprawa co do Sykesa, który zdradził swoich przyjaciół jak Judasz Jezusa za 30 srebrników! a więc w sumie on może być tym wielbicielem, zmieniłam zdanie i musiałam się z Wami tym podzielić.
      moje noce przemyślenia. <3

      Usuń
  3. Nath ty : Przyjebie, Lamusie, Pojebie, Debilu, Kretynie, Geju... itd.. itd... mogłabym sobie wymieniać
    Tak wiedziałam, że to on doniesie bo moja teoria i żyją długo i szczęśliwie jest na jak najlepszej drodze ^^
    Trochę mi żal tej na L, ale mniejsza...
    A tak wgl to kto wtedy zaczął ten pocałunek, bo oni tak na siebie zawalają i... Coś mi się wydaje, zaczynam coś kojarzyć, że to ten lamus zaczął, więc co kurka mordę drze... I okłamuje tyle osób... No przecie on ją kocha. A właśnie ta L mówi coś takiego, naczy myśli : "Przecież mi obiecał" czyli oni tak naprawdę... Są ze sobą dla tego powalonego szmalu... Dla wybicia... A Nath, ten dziwny nieogar kocha Violettę ♥
    Myślałaś że nie zauważymy co ? ^^
    Tak wgl to miło, że Leon i Niall się polubli ♥ Tylko żeby nie rywalizowali o Viol, bo będzie źle... Już widzę 3 facetów bijących się o laskę ^^ Tylko moja wyobraźnia...
    A tak wgl to super rozdział... A koment pisany przed 23, ale chciałam pisać na kompie... Taki trochę nieogar wyszedł... I dużo brzydkich słów, ale trudno.., Natha wina ! ^^
    WENY ! :*
    __________________
    Dodaję 2 raz i przepraszam że tamten usnęłam :( Nie wyszedł...
    Dawaj kolejnego kochana ^^ :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nathan! Ty debilu i inne takie podobne!
    Jak on może być takim chamem, to ja nie wiem.
    Podobało mu się i tyle, ale przed fanami nie chce wyjść na podrywacza i takiego, który gdy tylko zobaczy dziewczynę to do niej leci. Szkoda mi się zrobiło dziewczyny Nathana taka miła i fajna a tu taki numer, szacun dla niej za spokój, jakim się wykazała.
    Likebloggerka <2

    OdpowiedzUsuń
  5. Stwierdzam, że Sykes, to taki pies ogrodnika, sam nie weźmie, a drugiemu nie da. Z resztą co mu do tego, czy Violetta byłaby z Max'em, czy nie. Nie pasuje mi to jego wścibianie nosa w nie swoje sprawy, oj nie:P
    Ooo ale tym, że to Violetta zaczęła pocałunek, gościu przegiął.Pewnie, pewnie nie ma to jak zrzucić winę na Violettę. Ugh, wkurzył mnie tym.
    Lynsey, ona to jest dopiero dziwna. Jej chłopak miział się z inną, a po niej spłynęło to jak po kaczce. Przepraszam bardzo, gdzie tu logika? Każda normalna, zakochana dziewczyna, wydrapałby drugiej oczy, a chłopakowi dałaby nieźle popalić, za taki skok w bok.
    Podsumowując Lynsey jest przyjebana:P
    Fiu, fiu Niall i Leon mistrzowie kuchni:D Ciekawe, czy to co upichcili, dało się zjeść:D
    Ach, a komentarz berry mnie rozwalił hahaha:D
    Zgadzam się, dziad Sykes'a musiał być w SS i donosił, a Sykes to po nim odziedziczył, lol :D
    Hmm powiadasz, że postanowiłaś doprowadzić tego bloga do końca? Moja droga, nic nowego nie powiedziałaś:p
    Ja to wiem od samego początku:p
    Czekam oczywiście na kolejny<3
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  6. to by było tak
    kibicuję Nathan'owi, jak nikt inny
    NO ALE TUTAJ TO GO NIE LUBIE ;_;
    NATHAN WEŹ SIĘ OGARNIJ
    ALBO ŁOPATĄ W ŁEB ;_;

    OdpowiedzUsuń