piątek, 7 czerwca 2013

39- Nikt nigdy nie pokocha cię tak, jak ja kochałem ciebie.

Kartkę wziął Justin, a Violetta modliła się tylko, by nie musiała spotkać się z The Wanted, chociaż pragnęła, by to oni wygrali. 
- Wiecie jaki to był ciężki wybór.- westchnął Justin, przedłużając chwilę ogłoszenia wyników.- W tej kategorii znajdują się sami moi ulubieńcy, sam nie wiedziałem na kogo głosować.- zaśmiał się. 
- Jednak zagłosowałeś, zobaczymy, czy trafiłeś zwycięzce.- zawtórowała mu blondynka. 
Chłopak zniecierpliwiony rozerwał kopertę i przyjrzał się literkom napisanym na czystej, białej kartce papieru. Spojrzał na swoją towarzyszkę i śmiesznie poruszył ramionami. 
- Żebyś wiedziała, że trafiłem!- powiedział, po czym uniósł wyniki do góry i pokazał je widowni.
***

- Żartuję!- zaśmiał się, spuszczając kartkę. Cała sala zaczęła piszczeć, żeby w końcu ogłosił wynik, jednak on uśmiechał się i nieugięcie wpatrywał się w jeden punkt na widowni.- Nie pokażę wam.- odpowiedział, odwracając się. 
Dziewczyny z pierwszego rzędu zaczęły głośno krzyczeć. Chwilę później już cała sala krzyczała to samo; The Wanted. Serce Violetty przyśpieszyło. Spojrzała przerażona na Biebera, a ten jedynie ledwo zauważalnie wzruszył ramionami. Obydwoje jeszcze raz przenieśli wzrok na zdziwionych piosenkarzy. Widocznie nie wierzyli w to, co ludzie krzyczeli. 
Szatyn ponownie uniósł kartkę do góry. 
- Macie rację, to The Wanted!- wrzasnął, a na telebimach pokazano przybliżenie kartki. 
Z głośników wypływał dźwięk ich najnowszej piosenki, a zszokowani chłopcy nie ruszali się z miejsca, tylko wpatrywali się w Justina jak w idiotę. Pierwszy opamiętał się Tom, który uradowany wstał i rzucił się na zdziwionego Nathana. Sekundę później reszta zespołu otrzeźwiała, pośpiesznie wbiegając na scenę. Przywitali się z Justinem, a następnie z bladą Violettą. Dziewczyna nie odrywała spojrzenia od Sykes'a, który jako jedyny do niej nie podszedł. Nawet na nią nie spojrzał, bolało go to, co widział parę minut temu. 
- Teraz możecie coś powiedzieć.- Bieber kolejny raz uśmiechnął się w ich stronę, a następnie odsunął się dając im dostęp do mikrofonu. Zauważył, że jego przyjaciółce zbierało się na płacz, dlatego objął ją ramieniem. 
- Chcieliśmy wam naprawdę podziękować.- zaczął nadal zdumiony Max.- Właściwie to nie wiem co powiedzieć...Nie przygotowaliśmy się na to.- spojrzał w kierunku swoich przyjaciół, a ci z uśmiechem przytaknęli.- I dziękujemy tobie Justin, że na nas zagłosowałeś.- zaśmiał się.- Mogę powiedzieć ci jedno. Ciesz się, że masz Violettę przy sobie. Ja sam chciałbym jej podziękować, bo bez rad panny Braun nie poszłoby nam tak dobrze. Poza tym jest wspaniałą przyjaciółką. 
Policzki dziewczyny zalały się rumieńcami. Nie sądziła, że którykolwiek z nich mógłby jeszcze powiedzieć o niej dobre słowo, po tym co zrobiła. 
- Żałujemy, że nie jest teraz z nami. Wszyscy.- wyraźnie podkreślił ostatnie słowo. 
Max odwrócił się w stronę Nathana i kiwnął głową w stronę mikrofonu. Szatyn głęboko westchnął, po czym niepewnie podszedł na miejsce. 
- Ja chciałem...Chciałem powiedzieć tylko, że zaangażowałem się w to wszystko dzięki pewnej osobie. Tęsknię za nią i codziennie o niej myślę, chcę, żeby wiedziała.- uśmiechnął się delikatnie. 
- Czy nie mówisz o Dionne?- spytał prowadzący, który stał bardziej z boku sali. 
Chłopak zamilkł. Spojrzał na Violettę, która uważnie przypatrywała mu się. Zauważył, że była bliska płaczu, więc uśmiechnął się do niej, ale ona tylko spuściła głowę. Zaczerpnął powietrze głęboko do płuc i kontynuował. 
- Nie do końca.- powiedział, po czym odsunął się. 
Do mikrofonu podszedł za to Jay z Tom'em, którzy jeszcze raz krzyknęli, że kochają swoich fanów. Następnie razem z Violettą i Justinem zeszli za kulisy. Sykes trzymał się z tyłu. Schował ręce do kieszeni spodni i tępo wpatrywał się w szarą podłogę. Dręczyła go jedna myśl; że mimo tych wszystkich złożonych sobie obietnic, dziewczyna znalazła sobie kogoś innego. Zobaczył, że chłopacy skręcili w korytarz prowadzący do wyjścia na halę, a Justin przytulił swoją przyjaciółkę i również gdzieś zniknął. Blondynka stanęła, opierając się o ścianę. Zakryła twarz dłońmi, nie chcąc pokazywać komukolwiek, że płakała. Nath niepewnie podszedł do niej i złapał dłonie dziewczyny. Violetta popatrzyła na niego na niego zdziwiona, a jej oczy rozszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówki. Nie wiedziała, że chłopak będzie jeszcze próbował z nią rozmawiać. 
- Ty i Niall to para?- spytał cicho. 
Braun nie odpowiedziała, tylko spojrzała w bok. Za bardzo bolał ją widok swojego ukochanego, który był z kimś innym. Szatyn przysunął się jeszcze bliżej, tak że lekko muskał swoimi wargami jej policzek. Zawędrował nimi wyżej, aż do ucha, a Violetta wstrzymała oddech. 
- Powiedz tak, a dam ci spokój.- powiedział smutno. 
Delikatnie pocałował ją, po czym odsunął się. Patrzył prosto w jej błękitne tęczówki, mając nadzieję na to, że powie "nie". 
- Tak.- odpowiedziała, pchając go do tyłu. Przecisnęła się do przodu, jednak Sykes złapał ją jeszcze za nadgarstek.
- To szczęścia- próbował uśmiechnąć się, ale na jego twarzy było widać grymas bólu. Dodatkowo oczy szatyna robiły się szklane.- ale pamiętaj, że nigdy nikt nie pokocha cię tak mocno, jak ja kochałem ciebie.- po tych słowach puścił zszokowaną Violettę, okręcił się i z powrotem wrócił na halę.
Przeprowadzka. 
To było coś, czego Violetta nienawidziła. Pchnęła nogą drzwi, próbując nie upuścić pudełka, które trzymała w ręce. Wstrzymała oddech, widząc jakie ogromne było mieszkanie. Na myśl od razu przeszedł jej Nathan i jego obietnice, w których mówił, że za parę lat będą szczęśliwym małżeństwem z co najmniej dwójką dzieci w dużym, pięknym mieszkaniu. Odłożyła karton na miejscu, po czym przetarła dłońmi twarz. Nie chciała się rozpłakać. Poszła do łazienki, gdzie odświeżyła się i przebrała. Swój wzrok zatrzymała na odbiciu swoich niebieskich oczu w lustrze. Kolor tęczówek stał się ciemniejszy, a pod oczami miała cienie charakterystyczne dla ludzi, którzy cierpieli na bezsenność. Potrząsnęła głową, związując włosy w luźnego koka. Z nierozpakowanej walizki wyjęła krótkie spodenki razem z bluzką na ramiączkach, przebrała się i wyszła ze swojego mieszkania trzaskając drzwiami. 
Tym razem Scooter załatwił jej mieszkanie w tym samym bloku, w którym mieszkał jej nowy podopieczny. Z jednej strony cieszyło ją to, bo to oznaczało, że tym razem wujek darzył ją większym zaufaniem. 
No zorientowała się nawet, że zgubiła drogę, po prostu szła tam, dokąd nogi ją niosły. W głowie za to krążyła jej ta sama myśl. Od paru dni nie mogła pozbyć się widoku Nathana, który próbował z nią pogadać. Najbardziej bolało ją to, że sam przyznał się, że już jej nie kochał. Według niej, zdanie "Nigdy nikt nie pokocha cię tak mocno, jak ja kochałem ciebie" sugerowało właśnie to, że ich uczucie było przeszłością.
Usłyszała dzwonek, a następnie ostre hamowanie. Przestraszona odwróciła się i ujrzała przed sobą chłopaka, który upadł z roweru. Pośpiesznie podbiegła do niego, karcąc się w myślach za to, że stała na drodze dla rowerów. Obwiniała siebie za ten mały wypadek. 
- Nic ci nie jest?- spytała zdenerwowana, kładąc rękę na ramieniu szatyna.
- Nie.- jęknął, delikatne podnosząc się.- Ale czasami mogłabyś uważać gdzie chodzisz, Violetto.- zaśmiał się cicho, chropowato, a zdziwiona blondynka odsunęła się od niego. 
Dopiero kiedy chłopak zdołał usiąść, zdała sobie sprawę z tego, że właśnie spotkała Leona. 
Ucieszyła się i mocno go do siebie przytuliła.
- Tęskniłam za tobą.- wyszeptała mu do ucha. 
- Ja za tobą też. 
Chwilę jeszcze siedzieli wtuleni w siebie, jednak po paru minutach Leon postanowił wstać. Pociągnął za sobą Violettę, jednak ona nie miała najmniejszego zamiaru odsuwać się od chłopaka. Kiedy tylko stanął na nogach, a ona stwierdziła, że stoi stabilnie, kolejny raz rzuciła mu się w ramiona. 
- Lubię twoje perfumy.-zaśmiała się.
- Tak, ja twoje też.- odpowiedział nieobecny. Dziewczyna odsunęła się od niego zdezorientowana, ale zanim zdążyła o cokolwiek zapytać, on odezwał się pierwszy.- Tak się zastanawiałem, czy...Czy ten...No, może skoro już tu jesteś, to może...Może umówiłabyś się ze mną?
Uśmiechnęła się, zagryzając delikatnie wargę, co Leon uznał za widok dość seksowny. Musiał przyznać, że Violetta spodobała mu się od początku, ale widział jak patrzyła na Nathana, dlatego ustąpił. Jednak nie chciał tracić drugiej danej mu szansy. 
Braun czuła jak lekko zarumieniła się, a w brzuchu uwolniło się stado tak zwanych motylków. Nie potrafiła zatrzymać uśmiechu, który wręcz pchał się na jej usta. 
- Pewnie, czemu nie?- odpowiedziała, całując go w policzek. 
- Dzisiaj o ósmej?- spytał wciąż niepewny. W pewnym sensie bał się, że dziewczyna nagle odmówi i odsunie się od niego. 
Ta tylko energicznie skinęła głową, splatając ze sobą ich palce.
____________________________________

Tak sobie postanowiłam, że w weekendy będę dodawała codziennie, tzn. piątek-sobota-niedziela i później wtorek, środa, żeby był co najmniej jeden dzień odstępu. Mam nadzieję, że się nie obrazicie. 


+ przepraszam za błędy! 

nie wiem o której jutro będzie rozdział, prawdopodobnie przed południem, iż ponieważ mam jutro bierzmowanie. c; 

5 komentarzy:

  1. Mistrzyni. Ada kocham Cię <3
    Ojj Leon też spoko jest więc moje pozwolenie ma.. Wiesz co zastanawia mnie tylko dlaczego skłamała.. Ciesze się że bd częściej działy <3
    Sorka za takie dziwne coś ale jestem skazana na fona.. Błędy napewno są..
    Powodzenia na bierzmowaniu ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. leon ?!
    jesteś mistrzynią motania sytuacji ; D
    nie no spoko, ale jakoś tak na serduchu ciąży fakt, że nie jest z Nathanem, czekam na dalsze rozdziały, bo chcę dowiedzieć się jak rozwiążesz tą sprawę, mam nadzieję, że nikogo nie uśmiercisz ^^

    zapraszam do sb : http://alltimethewanted.blogspot.com/

    i powodzenia na bierzmowaniu ; P

    OdpowiedzUsuń
  3. zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno kiedy przeczytałam ten rozdział.
    dlaczego ta miłość nie przetrwa? :C
    przecież oni pasują do siebie, wręcz są stworzeni dla siebie.
    a leon tylko robi hop hyc, ale ale koleego kolego, hamuj, ona nadal kocha Sajksa.
    btw. mam nadzieje, ze on dopiero później ogarnął co powiedział. faceci są idiotami! *facepalm*
    ugh! kochał.. ehe, wcześniej mówił i robił coś innego, zupełnie innego.
    zabrzmiało to gimbusowsko, ale jeszcze mi wolno przez 3 miesiąca. no nie ważne zresztą, do juterka i powodzenia na bierzmowaniu. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z panienką powyżej, Sykes jest idiotą i nie przemyślał tego co powiedział, a Violcia się czepia o jakąś głupią literówkę. Źle bidulek złożył zdanie, ot cały problem:>
    Co do samej Violci, niech ona ogarnie te swoje hormony, bo zaczyna się rumienić na widok Leona, PRZYJACIELA.
    Mówiłam, ze nie ma czegoś takiego jak przyjaźń męsko-damska, no! Kurde, tylko nie przewidziałam, ze w tym wypadku może chodzić o Leona, a nie Nialla. Idą na randkę, będą dzieci przez ich kissy! :O
    Na koniec taki apel: Leon, Leoś, Leonito, weź tą swoją zacną dupcie i ten nieszczęsny rower i wykurwiaj mi od Violci:*
    Sorry kowboju, ale ten towar jest już zajęty:P
    Czekam na następny pani komplikatorko<3
    Elżunia

    OdpowiedzUsuń
  5. Tymi dwoma rozdzialami wkurzylas mnie. Przestaje czytac. Strasznie mnie denerwuje ta viola. Sama robi problemy. Spadam:/ pa

    OdpowiedzUsuń