niedziela, 9 czerwca 2013

41- Na zawsze to takie szerokie pojęcie.

Chłopacy stali przed kościołem, oczekując na trójkę przyjaciół. Od paru minut nie zamienili ze sobą ani jednego zdania, co Jay'a lekko irytowało. Wiedział, że Nathan rozmyślał nad dzisiejszym dniem, jednak chciał, żeby zaczął rozmawiać. Był pewien, że rozmowa w tej chwili pomogłaby chłopakowi najbardziej. 
-Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę Florence w sukni ślubnej.- powiedział, próbując rozpocząć rozmowę. 
-Tak- skinął wciąż zamyślony.-ja też.
W głowie Nathana wciąż kołatała się ta sama myśl; ta sama rozmowa sprzed kilku miesięcy. 

- Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?- spytał cicho. 
Bał się odpowiedzi; bał się tego co Florence mogła mu powiedzieć. Już po jej minie widział, że nie było to nic dobrego. 
-Ale o co ci chodzi?- zapytała, spuszczając wzrok. 
- Dobrze wiesz o co.- mówił lekko podniesionym tonem.- O Violettę. Zamierzałaś całe życie ukrywać przede mną fakt, że twój brat umawia się z Violettą?
- Sama niedawno się o tym dowiedziałam.- wypuściła głośno powietrze z płuc. 
Chciała powiedzieć coś jeszcze, by uspokoić szatyna, ale ten natychmiastowo przerwał. 
- To dlaczego mi nie powiedziałaś? Wiesz jak się poczułem, kiedy w internecie znalazłem zdjęcie całującej się pary?- przestąpił z nogi na nogę, mając przed oczami daną fotografię.- I to nie była byle jaka para- pokręcił głową sfrustrowany.-tylko Violetta i Leon. To mnie zabolało. Powiedz mi jedno, czy ona kiedykolwiek mnie kochała?
Florence wstrzymała oddech nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć. Pytanie zadane przez Nathana uważała za bzdurę, przecież wszyscy doskonale znali odpowiedź.
- Nathan, przesadzasz.- przy blondynce znalazł się Jay. Objął swoją dziewczynę ramieniem, spoglądając na przyjaciela spode łba. 
-Nie rozmawiam z tobą. 
- Ale mówisz do mojej narzeczonej.- mówił nie odrywając wzroku od oczu Sykes'a.- Poza tym, jak śmiesz wątpić w to, że Violetta cię nie kochała? Gdyby tak było to po pierwsze nie uprawiałaby z tobą seksu i po drugie nie narażałaby się swojemu wujkowi. A zrobiła to, wiesz dlaczego? Bo cię kochała, kochała debilu. 
Speszony chłopak spuścił głowę, czując wzbierające łzy. 
- Ale ja ją nadal kocham. 

Szatyn przetarł oczy, nie chcąc by wypłynęła z nich ani jedna łza. Ostatnimi dniami czuł się okropnie; coraz częściej zbierało mu się na płacz, nie wytrzymywał presji gwiazdy, a to wszystko dlatego, że stracił osobę, która za każdym razem podtrzymywała go na duchu. 
- Na pewno przyjdzie z Leonem?- spytał, nawet nie patrząc na swojego przyjaciela. 
Jay uniósł głowę i dokładnie przyjrzał się Nathanowi; domyślał się, że gdyby tylko mógł, po prostu wyszedłby z kościoła. 
- Z tego co mi wiadomo to tak.- wzruszył ramionami, a kiedy zauważył jak Sykes ponownie przecierał dłonią twarz, klepnął go pocieszająco w ramię.- Ale może kiedy cię zauważy, przypomni sobie jak było wam dobrze i będzie chciała wrócić? 
Z gardła Nathana wydobył się śmiech, co zdezorientowało Loczka. 
- Obydwoje dobrze wiemy, że to się nie zdarzy. Poza tym, mam Dionne.- ostatnie zdanie wypowiedział z czystą obojętnością. McGuiness powoli zaczął myśleć, że Brytyjczyk żałował swojego wyboru.
Zanim zdążył zaprzeczyć bądź pocieszyć przyjaciela, przed nimi pojawił się uśmiechnięty Tom.
- Ona jest taka piękna!- powiedział, przyciskając prawą dłoń do lewej strony klatki piersiowej.- Skobieciała mi no.
Loczek zmarszczył brwi, lustrując najstarszego z nich wzrokiem.
- Jest w ogóle takie słowo? 
- Nawet jeśli nie, to co?- machnął lekceważąco dłonią.- Ważne, że jestem z niej dumny. Naprawdę wyrosła, a przy tym chłopaku cała promienieje. 
- Violetta już przyszła?- do dyskusji włączył się nagle zainteresowany Nathan. 
Tom oblizał wargi, a następnie wypuścił powietrze z płuc. Kompletnie zapomniał, że Florence zabroniła mówić o tym Nathanowi. 
- Nie.- podrapał się po karku.- Chodziło mi o Kelsey. Zresztą...Ty i tak masz Dionne, więc nie powinno cię to obchodzić.- wzruszył ramionami i rozejrzał się dookoła.-Tak właściwie to gdzie ona jest?
- Nie ma.- Sykes niemalże warknął.- I nie będzie.- po tych słowach okręcił się i ruszył do kościoła.
Coraz więcej osób zbierało się w środku; coraz mniej ławek pozostawało wolnych. Niektórzy stwierdzili, że wolą stać, dlatego też nawet przy ścianach było widać odświętnie ubranych ludzi. Jay nerwowo tupał nogą, wyczekując swojej ukochanej. Bał się, ale był zarazem podekscytowany. Zerkał na swojego przyjaciela, który wzrokiem przeszukiwał cały kościół, w poszukiwaniu tej jednej osoby; Violetty. W końcu spóźniona dziewczyna weszła do środka. Zobaczyła, że nie było już pustych miejsc, dlatego stanęła z tyłu. Prawie że natychmiastowo zauważyła podenerwowanego Jay'a, który wpatrywał się w nią. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, by dodać mu otuchy. Chwilę później jej wzrok powędrował w bok, aż ujrzała Nathana. Serce dziewczyny na chwilę stanęło, a w brzuchu pojawiły się motyki. 
On tak bardzo seksownie wygląda w garniturze. 
- Ona jest taka piękna. 
Zdziwiony szatyn spojrzał na dwudziestolatka, a kiedy ten to zauważył, zająknął się. Nie miał pojęcia, że wypowiedział to na głos. 
- Chodziło mi o Florence.- wytłumaczył w chwili, gdy panna młoda wchodziła do środka.
Blondynka od razu obdarzyła uśmiechem swoją przyjaciółkę, a zarazem dziewczynę brata. Cieszyła się, że przyszła. Jednak brakowało jej jednego szczegółu; nie widziała obok niej Leona. Nie mogła cieszyć się zbyt długo, ponieważ szatyn chwilę później wbiegł do kościoła i pośpiesznie stanął za Violettą obejmując ją w pasie. Zaczął szeptać dziewczynie coś na ucho, po czym musnął wargami skórę pod uchem Braun. 
Nathan przymknął powieki, ale kiedy Tom, stojący obok niego, stuknął go w ramię, oprzytomniał. Wziął głęboki wdech, skupiając się całym sobą na ślubie swoich przyjaciół. 
Violetta i tak nigdy już nie będzie moja. 
Przez całą ceremonią próbował nie zawracać sobie głowy Violettą, ale co jakiś czas wymiękał i spoglądał w stronę swojej byłej dziewczyny, która znajdowała się w objęciach innego. To drażniło go najbardziej; jakiś obcy mężczyzna przytulał i całował jego ukochaną. 
Skarcił się w myślach, kiedy zorientował się, że nadal myślał o Violettcie. Chociaż kochał swoich przyjaciół, nie mógł doczekać się końca ceremonii. 
- Teraz możesz pocałować pannę młodą.
Szatyn odwrócił się bardziej w stronę Florence i Jay'a, którzy właśnie zaczęli pocałunek. Na ustach Sykes'a mimowolnie powstał uśmiech; według niego oni byli parą idealną. 
Kiedy wszyscy wyszli z kościoła, McGuiness podszedł do swojego przyjaciela i dyskretnie zaczął szeptać mu coś na ucho. 
- Było aż tak źle? 
Nathan przegryzł wnętrze policzka. Wyprostował się i odchrząknął, próbując wyglądać bardziej pewnym siebie. 
- Nie.- uśmiechnął się. 
Nawet nie wiesz jak bardzo.
 
Wesele rozkręcało się coraz bardziej z każdą kolejną mijającą minutą zabawy; być może było to wynikiem alkoholu, który od mniej więcej godziny lał się litrami. Jedyną zupełnie trzeźwą osobą w grupie męskiej był Jay. Nie chciał by Florence znowu była na niego zła, dlatego postanowił odpuścić. 
W pewnym momencie, do stolika pary młodej dosiadł się brat Flo; Leon. Dziewczyna uniosła brwi, patrząc na niego jakby był w tym momencie niechciany, na co chłopak odpowiedział śmiechem. 
- Ja tu do Jay'a.- skinął głową w kierunku szatyna. 
Zdziwiony McGuiness odłożył widelec i przyglądał się uważnie promieniejącemu Leonowi. Był lekko podchmielony, ale nie na tyle, żeby robić i gadać głupoty.
- Jak oświadczyłeś się mojej siostrze?
Jay odchrząknął, a jego, od tamtego wieczoru, żona zarumieniła się. 
- Normalnie.- oblizał wargi, przypominając sobie dany dzień.- Uklęknąłem i spytałem, czy za mnie wyjdzie. 
Leon nie zdążył nic odpowiedzieć, ponieważ do stolika dosiadła się jeszcze jedna osoba; ojciec rodzeństwa. Tym razem mężczyzna był o wiele bardziej upity, niż jego syn. 
- Rodzina nam się niedługo powiększy o jeszcze jedną osobę!- krzyknął.- Zdrowie Violetty! 
Chwycił pierwszą lepszą szklankę z brzegu, nalał do niej napoju wysokoprocentowego i upił łyka. Florence ze zdziwienia rozchyliła usta, nie rozumiała o co chodziło. 
- Jak to powiększy? Ktoś jest w ciąży?- pytała zdezorientowana. 
Mężczyzna poruszył brwiami w zabawny sposób, spoglądając na swojego syna. Wtedy blondynka zaczęła kojarzyć fakty. 
- Byłbym niesamowicie dumny, gdyby Violetta była moją córką, tak jak Jay od dzisiaj.- klepnął szatyna w ramię, po czym zaczął rozglądać się za przyjaciółką dziewczyny.- Leoś myślał nad oświadczynami dla Violi.
- O nie.- Flo natychmiast zaprzeczyła.- Po moim trupie. Nie pozwolę na to, żeby Leon oświadczył się Violettcie, rozumiecie? 
- Ale dlaczego?- zapytał Blanco. 
- Bo, hm. Nadal kocha Nathana?
W tym momencie to Leon wyglądał na zdziwionego. Kiedy ostatni raz pytał Violettę, czy jeszcze coś czuje do Sykes'a, zaprzeczyła. Ufał jej całkowicie, tak samo jak swojej siostrze, dlatego nie wiedział komu powinien uwierzyć. 
- Nie.- przerwał ostro.- Nie kocha jego, kocha mnie. To ze mną jest, prawda? 
- Z desperacji!- niemalże wykrzyknęła.- Była zła na to, że Nath jest z Dionne, dlatego zgodziła się być z tobą. Wszystko po to, żeby zrobić mu na złość.- zmrużyła oczy, spoglądając wrogo na swojego brata. 
Kochała go najbardziej na świecie, ale czuła, że nie mogła dopuścić do ślubu jego i Violetty; czuła, że to był jej obowiązek. 
- Jutro wylatujemy z powrotem do Los Angeles, nic nie zrobisz.- rzucił na koniec, po czym wstał i poszedł gdzieś w swoją stronę. 
Zdenerwowana Florence chwyciła swoją suknię, by łatwiej mogła wstać i szybkim krokiem przemierzała pomieszczenie, w poszukiwaniu swojej przyjaciółki. Musiała znaleźć ją szybciej niż Leon, bo wiedziała, że chłopak zmusiłby ją do wyjścia. Kiedy przechodziła przy oknie, zauważyła parę, która przykuła ich uwagę; był to Nathan i Violetta. Szatyn pochylał się nad blondynką, a ta zaplotła swoje palce na jego karku. Z uśmiechem przystanęła i wpatrywała się w to, co widziała.
Violetta siedziała sama na ławce przed lokalem, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie mogła znieść widoku Nathana podwalającego się do innych dziewczyn. Mimo że była dziewczyną Leona, śmiało mogła stwierdzić, że była zazdrosna o szatyna. Zdała sobie sprawę z tego, że naprawdę go kochała.
Głośno westchnęła, a chwilę później ktoś obok niej usiadł. Nie odwracała wzroku, było ciemno i tak nie ujrzałaby postaci. Rozpoznała tylko fakt, iż był to chłopak; obficie się wyperfumował. 
Prawie tak jak Nathan.
- Dlaczego siedzisz tu sama? 
Rozpoznała ten głos. Po jej ciele przeszły przyjemne ciarki, serce zabiło szybciej, a na ustach wykwitł uśmiech. Nie spodziewała się tego, że Sykes sam do niej podejdzie. 
- A z kim mam siedzieć?- odważyła się i spojrzała na niego, za co chłopak obdarzył ją uśmiechem. 
- Teraz już ze mną.- zaśmiał się, a po tym między nimi zapanowała cisza. Żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć.- To ten...Jak ci się układa z Leonem?- odchrząknął, mocno zagryzając wargę. 
Dziewczyna spuściła głowę, przełykając ślinę. 
Dobrze? Bardzo dobrze? A może fatalnie, bo Leon nie jest Tobą?, myślała.
- Może być.- tylko tyle była w stanie z siebie wydusić.- A z Dionne? Jest dobrą dziewczyną? 
Nie jest ani dobra w łóżku, ani w pocieszeniu...Jest straszna. 
- Tak.- kolejny raz obdarzył Violettę uśmiechem.- Myślę, że jest dobrą kandydatką na moją...dziewczynę. 
Violetta westchnęła; właśnie tego najbardziej się bała, chociaż dobrze wiedziała, że wepchnęła Nathana w ramiona Dionne równo z jej wyprowadzką do Stanów. Kochała go, dlatego chciała dla niego jak najlepiej. 
- Mam jedno, em...Niezręczne pytanie.- wypalił, zanim zdążył się powstrzymać. Już sekundę po wypowiedzianym zdaniu zaczął żałować. 
- Hm?- odwróciła się w jego stronę, a on delikatnie przejechał opuszkami palców po jej policzku, co natychmiastowo wywołało rumieniec. Przysunął się bliżej ust Violetty i mimo że głos ugrzęzł mu w gardle, postanowił zapytać. 
- Mogę cię pocałować?
Przejechała palcem wzdłuż jego szyi, a następnie splotła ze sobą dłonie na karku Nathana. Oblizała wargi, delikatnie kiwając głową, co Nathan oczywiście wziął za odpowiedź twierdzącą. 
Ich oddechy stały się coraz szybsze oraz gorętsze, ciała pragnęły siebie nawzajem, a oni stracili nad sobą panowanie. Jednak po pierwszym muśnięciu ustami, natychmiastowo odsunęli się od siebie. 
- Przepraszam.- powiedział szybko.- Nie powinniśmy, bo...
- Bo kogoś mamy.- odwróciła głowę w przeciwną stronę. 
Tak cholernie żałuję tego, że wyjechałam.
W ich głowach pojawiły się dwie postacie; Dionne i Leon. Nie chcieli zranić swoich partnerów, dlatego obydwoje nie byli w stanie pogłębić pocałunku, choćby bardzo tego pragnęli.
Usłyszeli westchnięcie i odwrócili się energicznie, zupełnie tak jakby popieścił ich prąd.
Przed nimi stała panna młoda we własnej postaci. Skrzyżowała ręce na piersi i spoglądała na parę spode łba. 
- Tylko nie mów nic Leonowi.- zaczęła błagać. 
- Nie zamierzałam nawet.- podeszła do nich, łapiąc ich za lewe nadgarstki. Uniosła je do góry, pokazując tatuaże z urodzin dziewczyny.- Pamiętacie jeszcze o tym? Obiecaliście sobie, że pozostaniecie razem już na zawsze. 
- Na zawsze to takie szerokie pojęcie.- oblizał usta, wyrywając swoją dłoń z uścisku blondynki.- Muszę iść do domu, przepraszam.- pocałował swoją przyjaciółkę w policzek i nawet nie oglądając się za Violettą, ruszył z powrotem do środka lokalu, w celu zamówienia taksówki. 
Florence skinęła głową na ławkę, na której poprzednio siedziała para. Usiadła jako pierwsza, a jej krokami podążyła zdezorientowana Braun.
- Kochasz go?- spytała, chwytając dłoń swojej przyjaciółki. Zauważyła, że ciągle spoglądała na tatuaż. 
- Kochałam.
Flo westchnęła, przytulając do siebie dziewczynę. Sama nie wyobrażała sobie siebie w ich sytuacji; była pewna, że nie wytrzymałaby w rozłące z Jay'em, a wiedziała, że Nathan i Violetta kochali się równie mocno. 
- Nie, nadal go kochasz- mówiła, nie poluźniając uścisku.- gdyby tak nie było, nie dałabyś mu się pocałować. Violetto, zrozum mnie. Jestem twoją przyjaciółką, chcę dla ciebie jak najlepiej- odsunęła się lekko, by mogła spojrzeć na Violettę.- Leon nie jest chłopakiem dla ciebie. 
- Nathan też nie. 
- Nathan wręcz przeciwnie.- zaprzeczyła pośpiesznie.- Wszyscy myśleliśmy, że cię nienawidzi, a on naprawdę cię kochał. Przez cały czas i ty o tym doskonale wiesz. Co poczułaś, kiedy zobaczyłaś go po raz pierwszy? Zapewne serce zaczęło ci bić szybciej, dłonie zaczęły się pocić a w brzuchu czułaś tysiące motylek za każdym razem, kiedy Nath spoglądał na ciebie. To samo miałam z Jay'em, dlatego uwierz mi; to miłość na całe życie. Wiesz, że Leon chce ci się oświadczyć?
W tym momencie Violetta poczuła nieprzyjemny ścisk w żołądku. Nie była gotowa na oświadczyny, nie od Leona. Zmuszona była przyznać rację swojej przyjaciółce; nadal kochała szatyna. Nie mogła zmuszać siebie do miłości. 
- Zastanowię się co do Leona i do ciebie później zadzwonię, okej?- uścisnęła dłoń przyjaciółki, a zaraz po tym ucałowała ją w polik, podobnie jak zrobił Nathan wcześniej.- Teraz idę go poszukać, żeby zawiózł mnie do domu. Baw się dobrze.

9 komentarzy:

  1. ona bd z Nathanem, musi być i kropka ; )
    ślub Jay'a ^^ Kto by pomyślał, że on pierwszy się ożeni ; D
    to do wtorku, tak ?? ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Violetta noooo :c nie rób mi tego :c tak bardzo sie staram :c

    Ad, "nie mogę Cie dou niczego zmuszać" ale wiesz jak bardzo bede smutna :c
    TAK BARDZO będę smutna :c
    inni też będą smutni :c
    CZY TY TAK BARDZO CHCESZ ŻEBYŚMY BYLI SMUTNI :C
    PRZECIEŻ TO TAKIE SMUTNE ZE NIE SA RAZEN CHOCIAŻ TAK BARDZO SIE KOCHAJĄ :C
    TERAZ MI SMUTNO :C

    A W DODATKU NIE NAPISALAS MI ZE DODALAS 40 ROZDZIAŁ!

    JESTEM I ZŁA I SMUTNA TERAZ ;_;

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejciu już myślałam, że się pogodzą^^
    Mam nadzieję , że wkrótce będą razem :*
    Zajebiście piszesz :)
    Mam wspaniały humor bo Nathan powrócił do THE WANTED :D
    Hurejjjjj :) Tylko nie widziałam występu na Summertime Ball 2013! Ale niedługo pewnie będzie w internecie
    Pozdrowienia Kochana ♥ i czekam na szybkiego nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Omomom Jay i Flo jako małżeństwo *-* To jest takie piękne, że w końcu są ze sobą na dobre i złe, w zdrowiu i w chorobie. Awww wzruszyłam się, podobnie jak na wiadomość, że Nathan wrócił. Fuck jeah nareszcie!
    Cudowna wiadomość, na zakończenie nudnego dnia:)
    Ekhem miałam komentować rozdział, już się poprawiam.
    Nie jestem już za Leonitem! Jak patrzę na Nathusia i Violcię, to serce mi się normalnie, legalnie kraje. Całą sobą jestem za Sajksem, nie ma to tamto. Zobacz jak ich do siebie ciągnie! Pocałowali się*-* Ado, ja Ci mówię, to jest znak, ze oni są dla siebie stworzeni!
    Jestem w watasze Sajksa i żywcem mnie z niej nie wyciągniecie, o!
    Do następnego<3
    Elżunia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehm, ehm.
    To ja.
    Ten wyrodny anonim.
    Jestem tu z wirtualnym bukietem kwiatów na przeprosiny.
    Na swoje wytłumaczenie mam to, że kocham to opowiadanie. A Ty chcesz je skończyć i to (jak zapowiada się) w tragiczny dla głównych bohaterów (i dla mnie)sposób.
    Tak dobrego opowiadania jeszcze nie czytałam i wkurzam się, że skończy się źle;(
    Przepraszam, jeśli Cię uraziłam.
    Nie chciałam patrzeć jak to się kończy...
    A jednak. Nie wytrzymałam i wróciłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAAA Nathan z Violettą całowali się, no tak jakby <3
    Nic wielkiego, ale zawsze coś, szkoda że Nathan trochę wstawiony ale można było się tego po nim spodziewać :)
    Jestem na 1000% pewna i więcej, że Violetta się nie zgodzi, jeżeli Leon by się jej oświadczył :)
    Oni powinni być razem, a nie każde z nich to tchórz normalnie :)
    Czekam na ich ślub, jak razem bd ładnie wyglądali <3
    Mam nadzieję, że Violetta zerwie z Leonem i wyjaśni wszystko z Nathanem :)
    Likebloggerka <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mogę.
    Już nie mogę.
    Mieszasz i mieszasz w ich życiu, no ja Cię proszę. Weź się zdecyduj z którym ma być ! -.-
    No i ja wgl nie umiem tego skomentować, bo z jednej strony jestem szczęśliwa, a z drugiej nie,
    Idę sobie papa
    Do wtorku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. oczywiście, że musi być z Nath'em. Utrudniają sobie życie. I dobrze, że nie poszli, na tak zwaną ławtwiznę tzn. od razu się na siebie nie rzucili. Cholerka Violetta, przecież go kochasz. Zostaw Leona, tylko złamiesz mu serce. Oj Nath :/
    czekam na następny ! :D
    zapraszam do mnie na nowy rozdział :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No ej mogliby być razem, bo ja sb nie wyobrażam Violetty z kimś innym niż Nathan :c
    A tym bardziej z Leonem :P
    Mam nadzieję, że do końca opowiadania się pogodzą się i bd razem :D
    Do nn :)

    OdpowiedzUsuń