piątek, 14 czerwca 2013

44- W cuda nie wierzę.

Budzik zaczął głośno dzwonić, tym samym wybudzając Nathana ze snu. Chłopak uniósł swoją ciężką głowę do góry i rozejrzał się po pomieszczeniu. W pokoju nie zauważył Dionne. Na poduszce obok niego leżała jedynie żółta, samoprzylepna karteczka. Jęknął przeciągle i niechętnie ją chwycił.
 
" Kochany Nathanie. 
Jak dobrze wiesz, już za niecałe 24h staniemy na ślubnym kobiercu, mówiąc sobie uroczyste 'tak'. Niestety, nie zobaczysz mnie przez cały dzisiejszy dzień; to podobno przynosi pecha. Tak więc zobaczymy się dopiero jutro w kościele. 
Kocham Cię. 
Dionne. "
Sykes zgniótł karteczkę w dłoni, rzucając ją gdzieś przed siebie. Nie mógł uwierzyć w to, że za parę godzin miał wziąć ślub z kimś innym, niż z Violettą. Chociaż minął rok od ich rozstania, nadal nie przestał jej kochać. Tak jak mówiła Florence; prawdopodobnie Braun była tą jego 'drugą połówką'. Już od paru dni miał wymyślony plan, by jednak nie brać ślubu z Bromfield, teraz tylko musiał iść do jego realizatora. 
Niechętnie wstał, zaścielił łóżko, a następnie ruszył do łazienki, żeby odświeżyć się i ubrać w coś stosownego. Od paru dni myślał o tym samym. Zastanawiał się, dlaczego Violetta przyjęła oświadczyny Leona. Chciał dowiedzieć się również kiedy ten ślub miał nastąpić, jednak Flo nie chciała niczego mu powiedzieć. Domyślał że, było to niedługo. 
Nie wiedział, że data ślubu Violetty była taka sama jak jego. Dziewczyna miała być oficjalnie mężatką za parę godzin, podobnie jak on. 
Kiedy już ubrał się i wyszykował, wyszedł ze swojego mieszkania, szybko wbiegając piętro wyżej, do swojego przyjaciela. Stanął przed jego drzwiami, odchrząknął, a następnie nacisnął dzwonek. Zdenerwowany tupał nogą w miejscu. Rozmawiał z Max'em już wcześniej na ten temat, jednak bał się, że chłopak zmienił zdanie. Miał do tego całkowite prawo, ale to oznaczałoby koniec dla Nathana. Nie byłoby już odwrotu, a on nie mógłby ponownie zacząć spotykać się ze swoją ukochaną; Violettą.
Max przetarł zaspane oczy i powolnym krokiem ruszył do wejścia. Wyjrzał przez wizjer, a kiedy zauważył swojego przyjaciela lekko spanikował. Kochał go jak brata, ale nie był pewien czy będzie w stanie zrobić to, o co szatyn wcześniej go poprosił. 
Szarpnął za klamkę, tym samym uchylając drzwi Sykes'owi. Nathan od razu wypuścił powietrze z ust, przy okazji próbując się uśmiechnąć, co wychodziło mu raczej marnie. George usunął się na bok, by młodszy przyjaciel mógł wejść do środka. 
- Już się zastanowiłeś?- spytał, przechodząc przez cały salon. Mimo że Max ruchem dłoni poprosił go by usiadł, on dalej stał w miejscu. Był za bardzo zdenerwowany, żeby siadać. 
- Tak- odpowiedział, lekko przytakując.- ale nie wiem, czy będę w stanie to zrobić.- wzruszył ramionami.- Nie przywykłem do ranienia dziewczyn, Nath. 
- Nie masz jej ranić.- skrzywił się, w duchu przyznając przyjacielowi rację. 
Jego plan był badziewny, mógł nim tylko skrzywdzić niewinną Dionne. Teraz zaczynał żałować, a sumienia zżerało go od środka. 
- Myślisz że cię nie kocha?- spytał cicho, a zdziwiony Sykes uniósł głowę, patrząc na Max'a. 
- Nie wiem.- tym razem to od drygnął ramionami.- Wiem, że raz na pewno mnie zdradziła. Wtedy na ślubie Jay'a i Florence. 
- I nic z tym nie zrobiłeś?- oczy chłopaka rozszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówki. 
Szatyn pokręcił głową, delikatnie przegryzając wargę. Nikt nie wiedział o tym, że 'pocałował' Violettę, więc praktycznie również zdradził swoją obecną dziewczyną. Nic go nie usprawiedliwiało. 
- A co miałem zrobić?- zrezygnowany opadł na kanapę.- Chwycić ją za włosy i siłą wyciągnąć z pokoju? Dziękuję, nie. 
- Nie jesteś wystarczająco dobry w tych sprawach?- spytał, zabawnie poruszając brwiami. Chciał rozluźnić atmosferę, ale Nathan zacisnął wargi w wąską linię, marszcząc przy okazji brwi. 
- Zacznijmy od tego, że miała okazję wylądować ze mną w łóżku może ze trzy razy. Kiedy byłem pijany.- podparł głowę rękoma, nie wierząc w to co mówił. 
Dionne praktycznie była jego dziewczyną, a on nie pozwalał jej zbliżać się do siebie. Zupełnie odwrotna sprawa była z Violettą; nawet nie zaczęli ze sobą być, a doszło do zbliżenia ekstremalnego. 
- Czyli to poniekąd twoja wina- wskazał palcem na załamanego szatyna.- bo to ty ją zaniedbywałeś. 
- Nie pomagasz mi, wiesz?- skrzywił się. 
George westchnął, jeszcze raz analizując wszystkie argumenty za i przeciw. 
Pragnął pomóc Nathanowi, bo widział jak cierpiał w tym toksycznym związku, w którym prawie w ogóle nie było miłości, ale z drugiej strony nie chciał ranić Bromfield. Mimo że jej nie lubił, to żadna dziewczyna nie zasługiwała na takie traktowanie, nie ważne kim była. Energicznie podniósł się z miejsca, pogrzebał chwilę w szafce obok kanapy i wyciągnął z niej paczkę papierosów. Uniósł jedną brew, podsuwając białe papierosy Nathanowi pod nos. Chłopak skinął i wyciągnął jednego. Razem wyszli na balkon, gdzie Max je podpalił.
Nikotyna działała kojąco na ich nerwy, a teraz właśnie tego potrzebowali. 
- Myślisz, że twoja matka cię nie znienawidzi po tym jak odwołasz wesele?- zapytał, wypuszczając z ust idealne kółeczko. 
- Jeżeli będę miał powód to nie- wypuścił dym, uważnie przypatrując się, jak się ulatniał.- jeżeli zerwę z Dionne, bo uznam, że wolę poślubić Violettę; przestanie się do mnie odzywać do końca życia. 
- Masz przejebane.- podsumował Max. 
Sykes odpowiedział śmiechem, zgniatając niedopałek na ziemi. 
Dobrze o tym wiedział i bez Max'a. Ta świadomość tylko dołowa go bardziej. 
- Czasami chciałbym porwać Violettę i gdzieś z nią uciec. Nie wiem, chociażby na Alaskę. Byleby z dala od mojej mamy, która nie pozwala nam ze sobą być. 
- Skoro tak, to dlaczego po prostu nie odwołasz ślubu? 
- Bo kocham swoją mamę, Max. Bez względu na to co mi zrobiła. W końcu jest moją matką.- wzruszył ramionami.- Ale chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że z roku na rok będę kochał ją coraz mniej, za to, że zmusiła mnie do ślubu z kimś, kogo nie kochałem. 
- Może zdołasz jeszcze pokochać Dionne? 
- W cuda nie wierzę.- po tych słowach okręcił się i z powrotem wrócił do salonu. Chwycił swoją bluzę pozostawioną na kanapie i ruszył w kierunku drzwi.- Idę mentalnie przygotować się do najgorszego dnia w swoim życiu. 
- Czekaj!- krzyknął intuicyjnie, doganiając swojego przyjaciela. Nie chciał być na jego miejscu, dlatego wbrew wszystkim zasadom, postanowił mu pomóc.- Zrobię to.- powiedział szybko, nie mając czasu na odwrót.
Chłopak odstawił czwartą, już pustą szklankę po whiskey i zaczął niespokojnie rozglądać się dookoła. Zamierzał zapić swoje wyrzuty sumienia. Poza tym, musiał wyglądać na pijanego, by Dionne przyjęła jego propozycję. 
Kiedy zauważył Mulatkę wchodzącą do hotelu na przeciwko baru, w którym siedział, chwycił swoją kurtkę i pośpiesznie wyszedł na zewnątrz. Szedł za dziewczyną, aż do windy. Bromfield nie zauważyła go. Nacisnęła guzik od windy, i stukając obcasem czekała, aż zjedzie na dół. W pewnym momencie poczuła czyjeś ręce na talii i gorący oddech na szyi. Zaśmiała się krótko, a po jej ciele przeszły dreszcze. 
- Nath kochanie, mówiłam ci, że zobaczymy się na ślubie.
Odwróciła się pewna tego, że za nią stał Sykes, jednak pomyliła się. Ujrzała uśmiechniętego Max'a. Rozchyliła wargi ze zdumienia, nie wiedząc co powinna odpowiedzieć. 
- Jeśli chcesz, to dla ciebie mogę być nawet Nathanem.- mrugnął do niej, a policzki brunetki zalały się rumieńcem.
Kolejny raz położył dłonie na biodrach Dionne, a ustami delikatnie muskał jej szyję. Mimowolnie odchyliła głowę do tyłu, ale kiedy zobaczyła kamerę w rogu pomieszczenia, położyła otwarte dłonie na torsie chłopaka, odpychając go od siebie.
- Jutro biorę ślub z twoim przyjacielem, to nieetyczne. 
Max nie pozwolił dziewczynie zdjąć rąk ze swojego torsu. Zjeżdżał nimi niżej, a twarz Brytyjki robiła się coraz bardziej czerwona. Czuła się mniej więcej tak, jakby siedziała w saunie. 
Z transu wybudził ją dźwięk sygnalizujący, iż winda już zjechała. Pośpiesznie odwróciła się, wchodząc do środka, a Max postąpił w jej ślady. 
Mimo że wyrzuty sumienia ponownie zżerały go od środka, objął dziewczynę ramieniem, a swoim nosem ponownie wodził wzdłuż jej szyi.
- Tutaj nikt nas nie widzi.- wyszeptał. 
- Chcesz mnie wyruchać?- pytała zdezorientowana.- Na dodatek w windzie? 
- Możemy iść do twojego pokoju jeśli chcesz.- wymruczał dziewczynie do ucha, po czym złączył ich usta w pocałunku. 
Dionne próbowała się wypierać, ale gorące usta przyjaciela jej narzeczonego podniecały ją na tyle mocno, że nie była w stanie zrobić niczego innego, niż tylko poddać się chwili. Czuła, jak ręka Max'a wędrowała po jej udzie wzwyż, aż delikatnie podwinął rąbek sukienki, a kciukiem przejechał po kobiecości Mulatki. Dziewczyna głośno jęknęła, przypadkowo wgryzając się w wargę George'a. 
Ten jeden ruch wystarczył, by Bromfield była już jego do końca wieczoru.
Ranek powoli budził się do życia, a zdenerwowany Nathan krzątał się po swoim mieszkaniu. Nie miał żadnych wieści od Max'a, nie wiedział czy wszystko poszło zgodnie z planem. Równocześnie wiedział, że miał coraz mniej czasu, żeby przerwać ślub Violetty z Leonem. Tak jak mówiła Florence; nie mógł na to pozwolić. 
Nie miał co ze sobą zrobić, dlatego przebrał się w swój ślubny garnitur. Chciał wyglądać tak, jakby rzeczywiście zależało mu na tym ślubie. Jednak jeżeli Max'owi nie udałoby się uwieść Dionne, a on nie miałby twardego dowodu na jej zdradę, straciłby swoją ukochaną na zawszę i byłby zmuszony wziąć Bromfield za żonę. 
Kiedy chciał wyjść z mieszkania, rozległ się dźwięk dzwonka. Zdziwiony podszedł do drzwi i delikatnie uchylił je. Przed sobą ujrzał złą Flo. Oblizał wargi, a następnie odchrząknął. Nie zdążył jednak niczego powiedzieć, ponieważ blondynka wyprzedziła go. 
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że Violetta wychodzi za mąż za 6 godzin? 
- Tak.- skinął głową.- I co w związku z tym? 
Rozchyliła zdziwiona usta. Była pewna, że Nathan będzie próbował odzyskać jej przyjaciółkę. Chciała coś powiedzieć, ale za każdym razem zaciskała wargi. W końcu po paru próbach wyraziła swoją frustrację. 
- Dobra. Rób co chcesz, pozwól swojej ukochanej wyjść za kogoś, kogo zupełnie nie kocha.- wzruszyła ramionami.- Zrobiłam dla was wystarczająco dużo.
- Spokojnie, nie denerwuj się.- Sykes położył dłonie na ramionach Florence.- Oddychaj głęboko. 
- Jak mam, kurwa, oddychać głęboko, skoro wy wszyscy macie w dupie to, co do was mówię?!- wykrzyknęła zła. 
Spanikowany szatyn wciągnął zdenerwowaną dziewczyną do swojego mieszkania. Dobrze wiedział, że ta nie powinna się denerwować; w końcu była w trzecim miesiącu ciąży. 
Posadził przyjaciółkę na kanapie, a sam pobiegł do kuchni po wodę dla niej. 
- Najpierw muszę odwołać swój ślub, a uwierz mi, jestem temu bliski. Cierpliwości, uda mi się. 
Florence oblizała suche usta, a następnie przechwyciła szklankę postawioną przez Nathana. 
- Chcesz mi powiedzieć, że zrywasz z Dionne na rzecz Violetty?- upewniała się, a chłopak skinął. W jednej sekundzie cała złość wyparowała z blondynki. Energicznie wstała i mocno wyściskała przyjaciela.- Kocham cię za to!
Szatyn zaśmiał się krótko, a chwilę później odsunął się od Flo. 
- Właśnie jadę przyłapać Dionne na zdradzie, jedziesz ze mną?- spytał, a dziewczyna skinęła głową.
Od razu, kiedy przyjaciele weszli do jednego z najdroższych hoteli w Londynie, podbiegła do nich starsza pani. Nathan znał ją doskonale; była to matka jego narzeczonej. Na jej twarzy malowało się przerażenie, co tylko usatysfakcjonowało chłopaka. Mógł przepuszczać, że jego plan powiódł się w stu procentach. 
Kobieta bez słowa złapała Sykes'a za ramiona i pchnęła lekko do tyłu. Chciała porozmawiać z nim na osobności. 
- Może przejdziesz się ze swoją przyszłą mamą na kawę, hm?- zaproponowała, ręką wygładzając marynarkę chłopaka.- Do twarzy ci w tym garniturze, moje córka ma szczęście, że będziesz jej mężem.- uśmiechnęła się, próbując tym samym ukryć złość, która w niej buzowała oraz strach. 
Szatyn zaśmiał się, cofając się o krok. Tym samym kobieta musiała go puścić. 
- Nie dziękuję.- posłał jej uroczy uśmiech, który miał zawiadamiać o tym, iż cieszył się, że ślub miał się prawdopodobnie nie odbyć.- Pozwoli pani, że udam się teraz do mojej przyszłej żony.- wyminął kobietę, ale ta ponownie chwyciła go za dłoń. 
- Nie!- wykrzyknęła pośpiesznie.- Nie możesz zobaczyć jej teraz w sukni ślubnej, to przynosi pecha.
Uniósł brwi do góry, w myślach wymyślając jakąś wymówkę, by uwolnić się od matki Dionne. Dziękował Bogu, kiedy podeszła do nich roześmiana Florence, z gazetą w dłoni. Patrząc z wyższością na panią Bromfield, wręczyła pismo chłopakowi. Nathan domyślał się, co mógł tam zastać i nie mylił się; na pierwszej stronie widniało zdjęcie jego narzeczonej, która poddawała się pieszczotom Max'a. Uśmiechnął się zadowolony pod nosem, pokazując fotografię zdziwionej kobiecie. 
- Ja bym się na pani miejscu nie cieszył, że mam taką córkę.- mrugnął do niej, a następnie chwycił Florence i razem weszli na piętro, gdzie znajdował się pokój Dionne. Sykes kroczył przed siebie pewnym krokiem. Lekko zdziwił się, że ani trochę nie zabolała go fotografia, na której jego dziewczyna, z którą był ponad rok, całowała kogoś innego. Ale wytłumaczenie było jasne; miłość do Violetty przyćmiła wszystko inne. 
Szarpnął klamką, a drzwi ustąpiły mu. Już na wejściu zobaczył nagą Bromfield, która gorączkowo szukała swojej sukni ślubnej. W łóżku cały czas leżał nagi Max, który tylko udawał, że spał. 
- Nathan?- spytała zdziwiona, zakrywając się szlafrokiem.- Co ty tu robisz?- zmierzyła go wzrokiem, czując że zaczynała się rumienić. 
- Odwiedzam moją byłą narzeczoną.- uśmiechnął się chytrze, podkreślając przedostatnie słowo.  
W tym momencie George odetchnął i wstał ze swojego miejsca. Chwycił wszystkie swoje rzeczy, przebrał się i stanął obok swoich przyjaciół. 
- Wiedziałem, że lubiłaś przyprawiać mi rogi.- zmarszczył nos.- Ślub odwołany. 

6 komentarzy:

  1. Hahah jesteś genialna. Naczy Sykes jest, ale wiesz
    O boziu, ale mam podjar *-*
    Musze uważać, żeby się nie spalić
    Wody, ludzie, wody ♥
    Ja chcę już kolejny ;_;
    To do jutra ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. łohoho, no brawo dla Dionne. Wredna bitch, gdyby naprawdę go kochała... no cóż. tak bywa.
    Dziwnie to wymyślił, ale skutecznie.
    Dobrze, że Max sie zgodził.
    Ciekawa jestem jak to będzie jak Nathan wparuje im do kościoła : Leonowi i Violettcie :D
    Czekam na nn.
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe.. U Natha już załatwiłaś..
    A jak będzie u Violetty..? :D
    Mam nadzieje, że równie genialnie jak tu.. :P
    Ale, kurcze..!! Zaskoczenie.. Oj tak, ty potrafisz je u nas wywołać.. :D
    Dawaj następny, proszę..!!
    Weny..!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohohohoh proszę, proszę jaka niewyżyta Dionne, no. Poleciała w tango z Maxem, bez mrugnięcia okiem. Hm czy mnie to dziwi? Nooo powiem Ci, że tak. Jak na straaaaasznie zakochaną narzeczoną, bardzo łatwo uległa emm paluszkom Maxa. Hah w dodatku na ślubie Jay'a i Flo, też coś ten teges. Ej Dionne, Dionne, Ty to jesteś.
    Hmm tak się zastanawiam... Skoro Nejfyn ma już swoją kule u nogi z głowy, to co zrobi aby zatrzymać ceremonię zaślubin Violetty i Leona? ;> O ile coś zrobi. No, no, no! Żeby mi się nie obijał czasem! Niech zasuwa do kościoła i walczy, o!
    Czekam na kolejny<3
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  5. OSZ TY SYKES!
    plan zacny. :D i udany! mwahahhahaha! <33
    Dionnie, jednak nie kochasz go ? :C
    smuteczkałke. :C
    Ale od początku wiedziałam jaką jesteś złą narzeczoną! ma się ten instynkt.
    lallala! Brafa to Maxa! mistrz podrywu eve!<3
    Ślub jeden odwołany, teraz Violetta OLEJ LEONA! albo Sykes wkroczy i powie 'NIEEEEE, ONA POWINNA BYĆ ZE MNĄ! LEON TO LAPS!' nie, dobra, to było głupie. ale wybaczcie, tralabam, dziś nie myśle. ;___;
    wiemy czemu.. hihi.
    ale baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo mnie cieszy fakt, żeeeeeeeeeeeeeee Nathan olał tą sucz Dionnie < sronni > hihi.
    pioooooooooooona!
    nie wierze, ze to dodaje. But jest śmiesznie, przynajmniej mi because NIE BĘDZIE ŚLUBU! tralallalallalalla!
    Jeszcze raz proszę o brawa dla Maxa i Nathana! Mogę pisać już scenariusze do filmów. nie wiem czemu, ale mogą.
    ugh! patrz Aduś jaką masz zjebaną czytelniczke. :C
    do jutrałke, a raczej do dziś. :D
    hihi, <33 Kocham was, wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja cież pierdziele. Co za genialny rozdział;0
    Wiedziałam, że Dionne da się podejść:)
    Nathan geniusz zła
    No to ten ślub już jest załatwiony :D
    Ciekawe jak rozwiążesz Violetty ?
    I czy Nathan zdąży na czas ?
    Jestem Happy :D
    Pozdrawiania Kochana ♥ i do szybkiego następnego :*

    OdpowiedzUsuń