sobota, 15 czerwca 2013

45- Czy ty, Violetto Braun, chcesz poślubić oto tego Leona Blanco?

Violetta stała przed ogromnym lustrem, co chwilę nerwowo wygładzając dłonią materiał sukni. Cieszyła się, że już za parę godzin powie 'tak' chłopakowi, którego kochała. Zagryzła delikatnie wargę, spoglądając na zegar. 
Zostały jej trzy godziny do ślubu, a ona była już gotowa. 
Usiadła na kanapie, chwytając do ręki swój stary telefon. Walczyła sama ze sobą, zanim weszła w galerię zdjęć. Na co drugim zdjęciu znajdowała się razem z Nathanem. Wtedy wszystkie wspomnienia powróciły; to, jak ją całował, przytulał czy dotykał, zarówno jak wszystkie jego złożone obietnice, które starał się spełnić do samego końca. 
Była jedna obietnica, która dotyczyła bezpośrednio niej. Zacisnęła mocno powieki, przypominając sobie dokładnie każdy szczegół z tamtego dnia.
- A co jeżeli nas ze sobą skłóci?- zapytała ledwie słyszalnie, wtulona w Sykes'a.
- Nie skłóci.- odpowiedział, ale dziewczyna nie chciała odpuścić mu tego pytania. Westchnął i zaczął mówić.-  Jeżeli już do tego dojdzie, że zerwiemy i znajdziemy sobie kogoś innego, będę miał do ciebie prośbę.- powiedział, a ona odsunęła się lekko, żeby móc na niego spojrzeć.- Pamiętaj o mnie zawsze. Bo ja o tobie nigdy nie zapomnę. Jesteś jedyną dziewczyną, na widok której moje serce przyśpiesza, a w brzuchu czuję motylki, jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi.- uniósł brew do góry, widząc cień uśmiechu na twarzy Violetty.- Jeżeli, o zgrozo, miałabyś stanąć przed ołtarzem z kimś innym niż ze mną...Przyjdź tu. Po prostu przyjdź do naszej altany i przemyśl to wszystko. Nie mówię, że masz od razu zrywać ze swoim przyszłym narzeczonym, nie.- zaprzeczył szybko, a w jego oczach wzbierały łzy. Bolało go to, co właśnie mówił, bo nie chciał, by kiedykolwiek ziściło się to. Nie zamierzał widzieć swojej ukochanej, która wychodziła za mąż za kogoś innego niż on.- Chcę, żebyś usiadła właśnie tu, w tym miejscu, w którym siedzimy teraz i przypomniała sobie wszystkie spędzone chwile razem. To, że byłem twoim wielbicielem, nasz pierwszy pocałunek, to jak chowaliśmy się przed Scooter'em...Pamiętaj, że cię kochałem i kochać będę, niezależnie co się stanie. 
- Naprawdę chcesz ze mną zerwać?- spytała. 
Na jej twarzy zawitał łagodny uśmiech, pomimo łez, które powoli spływały po jej policzku. Nathan otarł kciukiem słone łzy dziewczyny, a następnie delikatnie musnął jej malinowe wargi. 
- To jest ostatnia rzecz, którą chciałbym uczynić. 
Łzy leciały ciurkiem po bladym policzku dziewczyny. Nienawidziła siebie za to, że uciekła i zostawiła Nathana samego. Swoim zachowaniem tylko sprowokowała Dionne, dała jej niepowtarzalną szansę na to, żeby mogła 'wziąć' sobie jej ukochanego. Otarła łzy wierzchem dłoni, a następnie zadzwoniła po taksówkę. 
Zamierzała dotrzymać słowa, które dała Nathanowi. 
Kiedy czarny pojazd pojawił się pod blokiem Violetty, blondynka od razu zbiegła na dół. Nie dbała nawet o to, że za parę minut u niej w mieszkaniu mieli pojawić się jej rodzice, razem z Florence; liczyło się tylko to, żeby dotrzeć do altany. 
Podróż nie zabrała jej dużo czasu. Grzecznie podziękowała i zapłaciła siwemu mężczyźnie, po czym pośpiesznie wyszła z auta. Tym razem wolnym krokiem kierowała się danym kierunku. Bała się, że spotka Nathana, chociaż jej serce przyśpieszyło bicia na samą taką myśl. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że nadal pragnęła tego chłopaka; przecież niedługo miała wyjść za mąż za Leona. 
Chwyciła rąbki sukienki i oblizała wargi podążając do przodu. Kiedy przedarła się przez lasek, do jej uszu dobiegły dźwięki pianina, a to sprawiło, że stanęła w miejscu. 
On tutaj jest
Rozum podpowiadał jej, by zawrócić, ale coś innego kazało iść dalej. Szła jakby była marionetką, jakby nie potrafiła zapanować nad własnymi nogami, a z każdym kolejnym krokiem podniecenie wypełniało całe jej ciało. 
W końcu ujrzała go; siedział skupiony przy fortepianie i grał nieznaną jej melodię. Jak na złość ubrany był w garnitur, a Violetta zawsze uważała, że w takim stroju wyglądał najseksowniej. Nie zwracał uwagę na otaczający go świat, wyglądał nawet tak jakby płakał. 
Blondynka niepewnie wkroczyła do środka, a szatyn od razu poderwał głowę, gdy usłyszał stukot obcasów o posadzkę. Energicznie wstał z miejsca, widząc Violettę w sukni ślubnej. Coś ukuło go w sercu; nie była tak ubrana ze względu na ich ślub, tylko ze względu na jej i Leona. 
- Nie powinnaś być teraz na swoim ślubie?- wychrypiał, próbując ukryć fakt, że łzy próbowały uwolnić się z oczu. 
- Nie.- uśmiechnęła się lekko.- Obiecałam ci przecież, że przed ślubem przyjdę tutaj i wszystko przemyślę. 
Na ustach Sykes'a pojawił się niemrawy uśmiech. Cieszył się, że pamiętała, ale jednocześnie było mu przykro z tego powodu, że do takiej sytuacji musiało dojść. Gdyby to za kilka godzin miała wyjść właśnie za niego, nie musiałaby przychodzić do altany, jak to wcześniej mu obiecała. Z powrotem usiadł na swoim miejscu, a Violetta podążyła w jego ślady. 
Intuicyjnie zabrała jego rękę z klawiatury i splotła ze sobą ich palce. Potrzebowała jego dotyku, żeby zdecydować, za kogo chciała wyjść. 
- A ty?- zapytała, a on spojrzał na nią zdziwiony.- Nie powinieneś właśnie żenić się z Dionne? 
Spuścił głowę, wpatrując się w ich splecione dłonie. Delikatnie zataczał kciukiem kręgi na skórze dziewczyny, nie będąc pewny jak to wszystko miał ubrać w słowa. 
- Nie mogłem ożenić się z kimś, kogo nie kochałem.- powiedział nadal nie patrząc na dziewczynę.- Ale jednocześnie nie mogę ożenić się z kimś, kogo kocham.- dopiero teraz odważył się spojrzeć na blondynkę. 
- Dlaczego?
- Bo ona wychodzi za kogoś innego.- wzruszył ramionami, nie odrywając wzroku od niebieskich tęczówek Violetty. 
Braun westchnęła, przejeżdżając lekko kciukiem po dolnej wardze Nathana. Chłopak uśmiechnął się, a ona oblizała wargi, przysuwając się bliżej. W momencie w którym musnęła usta szatyna, wplątała swoją dłoń w jego gęste, ciemne włosy, bawiła się jego kosmykami, jak to zawsze lubiła robić. Nathan łapczywie pogłębiał pocałunki; tego właśnie mu brakowało. 
Kiedy Violetta oderwała swoje wargi od warg Sykes'a, mocno wtuliła się w niego. Wiedziała, że tym samym dawała mu nadzieję na to, że nie wyjdzie za Leona, ale ona już postanowiła. 
- Przepraszam, Nath.- pokręciła głową, a łzy wzbierały w jej oczach.- Pojedziesz ze mną na mój ślub?
W tym momencie świat Nathana legł w gruzach. Gdzieś tam w nim tlił się promyczek nadziei na to, że dziewczyna do niego wróci. Zgasł on równie szybko jak się pojawił.
- Pewnie że tak.- wychrypiał, a w odpowiedzi dostał uśmiech, w którym zakochał się od pierwszego wejrzenia.
Coraz większy tłum pojawiał się w kościele, a zdenerwowany Leon rozglądał się dookoła. Nigdzie nie widział swojej narzeczonej, a doszła do niego informacja, iż dziewczyna jeszcze się nie zjawiła. Był zupełnym przeciwieństwem swojej siostry, która spokojnie siedziała na ławce z przodu. Ona cieszyła się z tego powodu, że Violetta nie przyszła. Miała nadzieję, że spotkała Nathana, który zdołał przekonać ją do powrotu do siebie. 
- Jeżeli panna młoda nie zjawi się tu za dziesięć minut, to przykro mi, ale kończymy.- szeptał ksiądz do pana młodego.- Przepraszam, ale mamy dzisiaj jeszcze inne dwa śluby. Ten nie może trwać wieczność. 
Blanco przewrócił oczami, nerwowo zagryzając wnętrze policzka. Żołądek ściskał mu się ze strachu; Violetta prawdopodobnie zrezygnowała z ich ślubu. Nie zdziwiłby się, bo widział jaka przygnębiona ostatnio chodziła. Domyślał się, że myślała o Nathanie, bo Florence powiedziała, że ten przypadkowo oświadczył się Dionne. Był zły za to na swoją siostrę, bo ta za wszelką cenę próbowała zniszczyć mu ślub. Mimo że tłumaczyła, że to wszystko dla ich dobra, to i tak nie mógł uwierzyć w to, że jego własna, rodzona siostra robiła mu coś takiego. 
- Chyba jednak nie przyjdzie.- szepnęła zadowolona do Jay'a. 
Chłopak ścisnął rękę swojej ukochanej, akurat w chwili, kiedy zabrzmiały dzwony a wszyscy obecni wstali. 
- Chyba wykrakałaś. 
Odwróciła się w stronę wejścia do kościoła i ujrzała dobrze znaną jej dziewczynę, w długiej, białej sukni i welonem na jej upiętych blond włosach. Mocno chwyciła rękaw McGuiness'a, kiedy za nią ujrzała jeszcze Nathana, który smutnym wzrokiem odprowadzał Violettę pod ołtarz. Zignorowała wszystkich gości, którzy patrzyli na nią jak na idiotkę i szybkim krokiem podeszła do swojego przyjaciela, stojącego z tyłu sali. 
- Dlaczego ty stoisz tu, a Violetta przed ołtarzem z moim bratem?- niemalże warknęła. 
Twarz Sykes'a nie wyrażała żadnych emocji; jedynie w oczach można było zobaczyć czysty smutek i ból. Chłopak oblizał swoje suche wargi, odchrząknął i dopiero wtedy zaczął mówić. 
- Pocałowała mnie, ale powiedziała, że chce wyjść za Leona.- wzruszył ramionami.- Przecież do niczego jej nie zmuszę.- przetarł powoli łzawiące oczy. 
Violetta odwróciła się w stronę swoich przyjaciół. Kiedy tylko zobaczyła jak Nathan ocierał łzy z policzków, serce pękło jej na milion kawałków. 
Już nie wiedziała czy robiła dobrze. 
- Violetto.- usłyszała szept, a następnie odchrząknięcie. 
Natychmiastowo poderwała głowę w kierunku swojego narzeczonego, który przypatrywał jej się z wyczekiwaniem. 
- Pytałem, czy ty, Violetto Braun, chcesz poślubić oto tego Leona Blanco.- powtórzył cierpliwie ksiądz. 
- Ja...- zaczęła niepewnie.- Um...
Zdenerwowana Florence podeszła bliżej do ołtarza, a w jej ślady podążył zdezorientowany Sykes. Kiedy tylko Jay zauważył, że Flo zamierzała się w to wmieszać, natychmiastowo podszedł do niej i chwycił na ręce, stawiając ponownie w ławce. 
- Puść mnie.- warknęła do chłopaka. Gdy zrobił to o co prosiła, zwróciła się w stronę swojej przyjaciółki.- Serio chcesz zrobić coś, czego będziesz żałowała do końca życia?- skrzyżowała ręce na piersi. 
Braun przegryzła wargę, zerkając na Nathana. 
- Kochasz mnie?- spytał cicho. 
Violetta spojrzała przepraszająco na Blanco, po czym z powrotem wróciła wzrokiem do Sykes'a. 
- Tak.- odpowiedziała bez wahania. 
W tym momencie to Leon rozchylił wargi ze zdziwienia. Spojrzał na swoją siostrę, a ta tylko wzruszyła ramionami mówiąc bezgłośnie "A nie mówiłam?'. Nathan podszedł do swojej ukochanej i łapiąc ją za dłoń, sprowadził z ołtarza na dół. Przyłożył jej rękę do lewej strony klatki piersiowej, a dziewczyna lekko ścisnęła jego białą koszulę, nie wiedząc co powinna robić. 
- Czujesz to?- spytał prawie szeptem, a ona kiwnęła głową.- Czujesz jak szybko bije? Wiesz przez kogo? Przez ciebie. To dzięki tobie, Violetto. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. 
- Nie mów tak, Nath- mówiła, a głos jej drżał.- właśnie wychodzę za mąż.
Mimo słów, które miały go odepchnąć, on przysunął się jeszcze bliżej. Założył wystający kosmyk włosów za ucho i delikatnie przejechał opuszkami palców po jej bladym policzku. Ich usta dzielił zaledwie oddech. 
- Najpierw mnie pocałuj, a później powiedz z kim chcesz być. 
Słyszała gdzieś za sobą słowa Leona, który niosły ze sobą zdanie nie rób tego, ale ona nie posłuchała go, zaplątała swoje palce na karku szatyna i wpiła się w wargi Sykes'a. Czuła jak Nathan się uśmiechał. Śmiało mogła stwierdzić, że był to jej najlepszy pocałunek w całym życiu. Przy Nathanie czuła się wyjątkowa, czuła się naprawdę kochana. A co najważniejsze; nienawidziła się za to, że go zostawiła. 
- Nie mogę.- energicznie odsunęła się. 
Na twarzy chłopaka malowało się zdziwienie i niezrozumienie. Doskonale wiedział, że ten pocałunek nie był zwykłym pocałunkiem, dlatego nie zrozumiał dlaczego tak nagle się odsunęła. 
- Co chcesz przez to powiedzieć?- spytała przestraszona Florence. Czasami wydawało jej się, że jej bardziej zależało na tym, żeby Violetta wróciła do Nathana, niż im obojgu razem wziętych. 
- Czyli że wyjdziesz za mnie?- zapytał Leon z nutką nadziei w głosie. 
Blondynka zwróciła w jego stronę, a następnie powoli podeszła do niego. Chwyciła go za rękę i delikatnie pocałowała w policzek. Brytyjczyk mimowolnie zamknął powieki, ale kiedy z powrotem je otworzył, ujrzał smutną Violettę. 
- Nie wyjdę za żadnego z was, przepraszam.- powiedziała i wybiegła z kościoła. 

_____________________________________

AHAHAHAHAHAH.
NIE CHCIELIŚCIE, ŻEBY VIOLETTA WYCHODZIŁA ZA LEONA, TO NIE WYSZŁA. 
ALE NATHAN TEŻ JEJ NIE PASOWAŁ. 
CÓŻ, MOŻE Kiniaaaa:* MA RACJĘ I VIOLETTA BĘDZIE Z NIALL'EM?
ALBO Z JUSTINEM?
A MOŻE Z MAX'EM, BO PRZECIEŻ JESZCZE ON JEST WOLNY. 
SŁABE SZANSE NA TO, ŻEBY WRÓCIŁA DO NATH'A. 
PRZEPRASZAM.
:C

DO JUTRA. <3

7 komentarzy:

  1. Dlaczego?
    Cholera...
    Czemu koniecznie chcesz zeby byli.nieszczesliwi?
    Sadystka z ciebie

    OdpowiedzUsuń
  2. Omfg *-*
    Jaaaaa... Ja... Osz kurna
    Nie no po prostu jesteś mistrzynią
    Ada Mistrz ♥
    Boziu to wszystko takie słodkie. Mi normalnie żołądek skręcało do tej słodyczy i wgl *-* Ja już nie wiem do kogo ona pasuje. Jak są chwile z Nathanem, to mi ciśnienie skacze, z Leonem już mniej ale wgl..
    Tak, tak znając ciebie ona z Niall'em też nie będzie i marzenia legną w gruzach
    A teraz chwila mojego ja chcę
    Violka ma być z Nathanem ♥ Booo askdfhg *-*
    I wgl rozumiem z tego, że ty dalej piszesz :) Patrz, masz teraz dużo komentarzy i wgl, bo jest taka akcja, że każdy umiera... Proszę nie kończ.
    Także do jutra ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. kurna co to ma być ?
    czy Violetta jest lesbijką ??
    bo ja już naprawdę za nią nie nadążam ; D

    masakra jakaś, ona to ma przeboje w życiu
    trzymaj się i szybciutko pisz następny rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Say what ? Nie no ona musi być z Nathanem !
    Jak możesz nam to robić ?
    Ale jest jedno pocieszenie nie wyszła za Leona :)
    Czekam na następny zajebisty rozdział :*
    Pozdrowienia Kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. A niech to Szogun! Popłakałam się i już myślałam, że Nathan i Violetta się spikną, na zawsze razem i te sprawy, a Ty z takim tu zakończeniem wyjeżdżasz.
    Dżizys, jak mi szkoda Leonita. W dodatku ta jego nadzieja w głosie:"Czyli, że wyjdziesz za mnie?"- to za dużo dla moich i tak już wystarczająco spuchniętych oczu. Gdzie ją poniosło, ja się pytam? Co ona wyprawia? Jaki Justin, Niall, Max? O czym Ty tu wygadujesz? NATHAAAAAAN, TO JEGO KOCHA! NATHAAAAAAANA!
    Nie mam pojęcia, co teraz będzie dalej, skoro Violcia zwiała O.o
    Do jutra<3
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  6. NIE, NIE, NIE ja się na taki układ nie zgadzam normalnie :(
    Oni powinni być razem, że niby te pocałunki nic nie znaczyły? w to akurat nie uwierzę :)
    Cieszę się, że nie wyszła za Leona, nie pasowali do siebie, ale no kurcze nie za Nathana? Tego nie rozumiem, mam nadzieję, że będą razem wezmą ślub i bd happy end!
    Jak w bajkach :)
    Nie mogę doczekać się następnego <3
    Likebloggerka <3

    OdpowiedzUsuń
  7. uduszę Cię jak Cię znajdę suficię !
    Serio !
    Ale pięknie to opisalaś wszystko.
    Może dobrze, że nie poszło Nathan'owi tak .."łatwo"
    Moim zdaniem będzie z nim. Przecież to jej pierwsza prawdziwa miłość. Ona nigdy nie rdzewieję, choć teraz nie mam już pewności.
    Cholera jasna ! dodawaj nowy ! :d
    czekam na nn
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń