niedziela, 12 maja 2013

24- Oświadczyny i tak zawsze są niezapomniane.


-Jak bardzo mnie kochasz?- spytała po chwili ciszy. 
-Bardzo.- opowiedział bez wahania, wpatrując się w niebieskie tęczówki Braun.-Nigdy do nikogo nie czułem czegoś takiego jak do ciebie. Ja po prostu czuję, że to miłość na całe życie. 
Blondynka uśmiechnęła się, a następnie wychyliła i musnęła wargi swojego chłopaka. Przerwał im jednak dźwięk budzika, który oznajmił, iż dane pięć minut minęło. Oderwała się od Nathana i z nadzieją spojrzała na niego.
-Ja mam sprawdzić?- zapytał, a ona skinęła.- Dobra.- westchnął, podnosząc się. Podszedł do umywalki, na którym leżały obydwa testy i uważnie przyjrzał im się. Violetta nieświadomie drapała się po wewnętrznej stronie dłoni, nie spuszczając wzroku z Sykes'a. Po krótkim czasie z powrotem usiadł obok niej, a jego twarz nie wyrażała kompletnie niczego.- Obiecasz mi coś?- spytał cicho. 
-Co? 
-Że dziewczynkę nazwiemy Jessica, a chłopczyka Jay.
___________________________________________________

-A chrzestnymi będą Jess i Jay.- kontynuował, wymachując testami w różne strony.- No chyba że wolisz Florence. W sumie to mogłoby być nawet lepiej, bo Jay i Flo to para, nie?
Violetta przestała nawet słuchać swojego chłopaka, a wzrok wbiła w ciągle poruszające się testy ciążowe. Wystawiła rękę, chcąc przechwycić chociaż jeden, ale Nathan ponownie odsunął je.
-Ale chrzestną naszego drugiego dziecka na sto procent będzie moja siostra!- wykrzyknął, a blondynka spojrzała na niego. Jej twarz nie wyrażała absolutnie żadnych emocji, co go trochę zmartwiło.- Chyba że pierwsze będą bliźniaki.- uśmiechnął się.- Wtedy byłoby zajebiście!
Wkurzona podniosła się i wyrwała przedmiot z rąk szatyna. Drżącymi rękoma obracała je w dłoni. Chociaż nie wierzyła Nathanowi, to i tak bała się sama sprawdzić. Nie chciała być matką, nie teraz.
Zaczerpnęła głęboko powietrza do płuc i zaczęła analizować wynik. Kiedy już zorientowała się o co chodziło, rzuciła nimi w roześmianego Sykes'a.
-Debilu, naprawdę się przestraszyłam!
Po bladych policzkach Violetty zaczęły płynąć łzy. Szatyn natychmiastowo spoważniał i mocno przytulił swoją ukochaną do siebie. Nie wiedział, że zdenerwuje ją aż tak mocno. Z drugiej strony, zasmuciła go reakcja blondynki na wieść, iż zostaną rodzicami. On naprawdę chciał, by to właśnie ona została matką jego dzieci. Chociaż był jeszcze młody, to właśnie z Violettą zamierzał spędzić resztę życia
-Przepraszam.- musnął wargami jej policzek.- Gdybyś była w ciąży to urodziłabyś?- spytał cicho.
Blondynka poderwała głowę i spojrzała zdziwiona na Nathana.
-Oczywiście, że tak.- odpowiedziała bez wahania.- Z pewnością pokochałabym to dziecko, ale zrozum, że teraz na coś takiego jest za wcześnie. To nawet nie jest odpowiedni moment. Wyobrażasz sobie mieć dziecko ze swoją menadżerką?
-Tak.- powiedział pośpiesznie.- I zrealizuję to w przyszłości.- uniósł palcem podbródek dziewczyny, uśmiechając się delikatnie.-Mówiłem, że chcę mieć z tobą gromadkę dzieci.
-Za cztery lata możemy się postarać o pierwsze.- odwzajemniła uśmiech, uniosła się na palcach, a następnie pocałowała szatyna.

Tom razem ze swoją dziewczyną wybrał się do najlepszej kwiaciarni w mieście. Było to ogromne pomieszczenie, ozdobione różnymi, przepięknymi roślinami. Panowała dosyć duszna atmosfera, mimo to było dość przyjemnie. Ucieszona Kelsey podchodziła do kolejnych kwiatów, oglądała je i wąchała, za to szatyn stał przy wejściu i uważnie obserwował blondynkę. Widział jak bardzo zaangażowała się w te zaręczyny, co trochę go zdołowało. Myślał, że teraz Hardwick będzie spodziewała się oświadczyn od niego. Owszem, kochał ją nad życie, jednak był zdania, że na ślub było nadal za wcześnie. Znał przykre doświadczenia z życia jego przyjaciół.
Jeden z nich oświadczył się swojej ukochanej kobiecie w wieku dziewiętnastu lat. Wszyscy mówili im, że to za wcześnie, że są jeszcze młodzi i powinni się wyszaleć, ale oni zaprzeczali i twierdzili, że kochają siebie najbardziej na świecie. Było tak do czasu ich pierwszego dziecka, które pojawiło się równie szybko, bo zaledwie dwa lata później. Bobas delikatnie poróżnił ich. Każdy miał swój sposób na jego wychowanie, co niekoniecznie podobało się tej drugiej połówce. W końcu zaczęli siebie nawzajem zdradzać, szukając przygód, bo życie w małżeństwie zaczęło ich nudzić. Czym to się skończyło? Oczywiście w sądzie. A najbardziej ucierpiało na tym pięcioletnie dziecko.
-Kochanie, podobają ci się te róże?- z zamyśleń wyrwał go głos Kelsey.
Uśmiechnął się do dziewczyny, po czym podszedł do niej. Położył dłonie na talii i musnął wargami policzek blondynki.
-Czerwone? To już taki bardziej klasyk...- powiedział niepewnie.
Hardwick westchnęła, wyciągając jeden kwiatek z wazonu.
-Ale są romantyczne.- wepchnęła mu go w rękę. Zdezorientowany Tom zaczął obracać różą, nie wiedząc co z nią zrobić.- Czasami przydałaby się i tobie szczypta romantyzmu.- uniosła brew do góry, a następnie ruszyła w stronę sprzedawczyni.
Parker wbił wzrok w roślinę i przyglądał się jej czerwonym płatkom. Nie do końca rozumiał, a co chodziło Kelsey. Według siebie, bywał romantyczny. Poza tym nie sądził, by Kelsey była fanką wyszukanych, romantycznych rzeczy. Była młoda, lubiła zabawy. Tą myślą nadal kierował się szatyn.
Przed nim przemknęły dwie dziewczyny. Jedną z nich była blondynką, a drugą wysoka sprzedawczyni. Zauważył, że kobieta była zupełnym przeciwieństwem jego ukochanej, przynajmniej co do kwestii wyglądu.
-Co zamówiłaś?- spytał, podchodząc do Hardwick.
Dziewczyna wyglądała, jakby chciała go zbyć. Odwróciła się w stronę chłopaka, dopiero kiedy wyjęła kartę i zapłaciła za kwiaty.
-Róże i tulipany.- odpowiedziała beznamiętnym tonem.- Nareesha lubi klasykę, więc niech Seev oświadczy się w stylu klasycznym. Logiczne, prawda?- podziękowała kobiecie, uśmiechnęła się do niej i wyszła, zostawiając szatyna w tyle.-Poza tym, nie każda oczekuje, żeby było to zrobione z popytem.- kontynuowała, gdy Tom znalazł się obok niej.- Oświadczyny i tak zawsze są niezapomniane.- wzruszyła ramionami.
Chłopakowi serce podeszło do gardła. Wydawało mu się, że miał rację i Kelsey oczekiwała oświadczyn. Złapał ją za rękę i obdarzył ciepłym uśmiechem, który ku jego zadowoleniu dziewczyna odwzajemniła.

-Wszystko jest gotowe?- spytał Siva, gdy usłyszał trzaśnięcie drzwiami.
Wiedział, że to nie była Nareesha, ponieważ umówiła się z przyjaciółką na zakupy i wyszła zaledwie dwadzieścia minut temu.
-Moje mieszkanie jest gotowe.- zasalutował szatyn.
Usiadł przy stole, na przeciwko bruneta i przyglądał się jego niespokojnym ruchom. Chłopak, żeby zająć czymś myśli zaczął rysować.
-Co byś zrobił, gdyby Nareesha była w ciąży?- zapytał ostrożnie.
Kaneswaran niekontrolowanie drgnął ręką, wyjeżdżając tym samym poza kontur. Przeklął pod nosem, chwycił gumkę do mazania i ostrożnie zmazywał ślad.
-Nie wiem, prawdopodobnie bym zemdlał.- odpowiedział, zdmuchując niechciane resztki.
-Ale cieszył byś się?- brnął dalej.
Siva uniósł głowę i spojrzał zdziwiony na swojego przyjaciela. Odłożył wszystko na bok, oparł się łokciami o blat stołu i uważnie przyglądał się chłopakowi. Ten tylko wzruszył ramionami i bawił się skrawkiem czystej kartki.
-Pewnie, że bym się cieszył.- powiedział uśmiechnięty.-A ty zostaniesz tatusiem, Sykes?
-Co?- poderwał głowę przestraszony.-Skąd wiedziałeś o ciąży Violetty?
-To ona jest w ciąży?- odpowiedział zszokowany pytaniem na pytanie.
-Nie.- zająknął się.- Myśleliśmy, że była, ale jednak nie jest.- wypuścił głośno powietrze i kolejny raz spuścił wzrok. Nie chciał pokazać, że tak naprawdę zależało mu na dziecku.
-To chyba dobrze, nie?- usiadł obok szatyna i klepnął go w ramię.- Bo dla was to troszkę za wcześnie.
Nathan wzruszył ramionami, wciąż nie patrząc na przyjaciela.
-Ale dziecko to byłaby wspaniała wymówka, żeby już oficjalnie zerwać z Lynsey i być z Violettą.
Najmłodszy podniósł się i poszedł do kuchni, gdzie nalał sobie wody do szklanki. Teraz jego myśli skupiły się na jednym: na oświadczynach Sivy. Jeździł palcem po blacie i zastanawiał się jak zająć czymś dziewczynę, by nie zorientowała się, że coś nie grało. Jednocześnie wiedział, że nie mogli dojść do celu, bo on musiał się wrócić. Właściwie to Nareesha miała się wrócić, by zastać Sivę.
-Zadzwoń do Nareeshy.- powiedział niemalże beznamiętnym tonem.- I powiedz, że muszę z nią porozmawiać, bo mam problemy.
Uśmiechnięty Kaneswaran uniósł kciuk do góry i wykonał polecenie przyjaciela, a Nathan wrócił na górę do swojego mieszkania.
Od czasu, kiedy był z Violettą, jego mieszkanie bez niej wydawało się strasznie puste. Usiadł na kanapie i sączył uprzednio przygotowanego drinka.

________________________________________________
Tsa, takie krótsze będą coraz częściej, przepraszam. c:
Ale jako zadośćuczynienie kolejny dodam we wtorek, pasuje? 


No i taka inna sprawa dla tych co mają Twittera i mnie tam obserwują;
zmieniłam nazwę z JelliesOfficial na luvmyben więc jeśli ktoś powiadamia mnie o nowych rozdział, proszę, pamiętajcie o nowej nazwie. c;

6 komentarzy:

  1. Mam załamanie od zmiany nazwy no :_:
    Smutam i smutam i smutać będę... Ale dobra, wróć do rzeczywistości i do tego Twojego cuda, cudów
    Boże, ja serio myślałam że ona już w ciązy jest. Ahh Sykes ty dzieciuchu... On nie myśli, bo wszystkich wystraszył !
    Co do zachowania Kels, to lekko dziwne. Ja rozumiem desperację, bo też chcę zabrać ślub z Tomem, ale... Tom nie jest gotowy, choć ma już przecież wiek odpowiedni... To troszkę dziwne. Mogliby być razem na amen i wszyscy happy :3
    No to do kolejnego WE WTOREK
    Jej zacieszam
    #lol mam humory gorzej niż kobieta w ciąży...
    Idę sobię, bo głupoty gadam
    PA :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no tak mnie przestraszyć! Skandal! Ja już byłam pewna, że Violetta na serio jest w ciąży!
    Sykes, ty ciulu! No do grobu ta ciota chce mnie wpędzić, jak nic ;p W sumie, to dobrze, że się tak okazało, bo ten no, jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego ogiera w roli przykładnego tatuśka, no sorry^^
    Kelsey, hmm może i ona też chce się hajtnąć? W sumie dwa wesela mogły by być;D
    Siva w końcu się oświadczy Nareeshy *.* No nareszcie kowboju!:D Ile można się w sobie zbierać, kurde blaszka.
    Aww to będzie takie full romantic!<3 Ach i dzieciątko w drodze. Czyż to nie piękne? Tak, rozmnażajcie się, przedłużajcie nasz gatunek!
    Okeeey, chyba będę się zbierać, bo tak jakoś dziwnie zaczynam pisać. To zapewne przez nadmiar herbaty w moim organizmie lol :D
    No to ten do wtoreczku <3
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  3. A już myślałam że Syko będzie tatusiem ; )
    To nawet dziwnie brzmi, BabyNath miałby mieć baby
    OMG!
    Co do rozdziału to bardzo emocjonujący i taki ... mądry ?
    Może Tom się oświadczy jednak Kel ?
    Mam nadzieję, że oświadczyny Sivy wyjdą zgodnie z planem, ale to będzie romantyczne ^^
    Zapraszam do sb : http://alltimethewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, a już myślałam, że jest w ciąży i troszkę się przestraszyłam, że jakoś to wpłynie na dalszy ciąg blooga :)
    Czekam na oficjalne potwierdzenie związku Nathana i Violetty <3
    Mam nadzieje, że to będzie coś w wielkim stylu <3
    No to do wtoreczku :)
    Likebloggerka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jak to nie jest w ciąży ? ;c
    ja już tak się nastawiłam na tą gromadkę dzieciaczków wśród Sykesa i Violetty, <33
    takie małe słodziaczki, przecież to by było piękne! takie pulchnę maleństwa, aa smuteczkuje z Nathanem. :c
    Violetta jest bez serca!
    ble ble ble ble i co z tego, że za wcześnie, że Scooter, walić to raz się żyje. YOLO kurwa!
    już kręciłam taką imprezę dzieciaczkowatą z tej okazji.( takie jakie są w ameryce, kojarzysz, nie? :D ) Zaprosiłabym wszystkich! <3
    w sensie czytelniczki, wspaniałe. *.*
    A oni jak by byli razem tak oficjalnie i mieli te malutkie berbecie by było słodko.
    Czujecie to, Sykes bad boy w roli ojca ?
    hahhaha, śmiesznie by było.
    bejbusy ich by były takie piękne. <33
    ALEE NIE! ADA NIE CHCE TAKIEJ PIĘKNEJ HISTORII. <3 z brzuszkiem. czyyyysta miłość.
    Tom ciul też mógłby się rzucić na ten walony pierścionek, albo chociaż pokazać jak kocha Kels. biedna!
    pff, chyba trzeba go zbić. < w sensie Toma >
    no staaaary, lecisz w kulki..
    trzeba sie starać o taką dziewczyne!
    później będzie wspominać moje słowa, przyjdzie jeszcze się wypłakać, ze Kels go zostawiła. Ehh, co my mamy z tym chłopakiem..
    dopra, chyba znowu się nie ogarnęłam. :c
    no cóż musisz mnie wytrzymać. :c
    i PISAĆ DALEJ!
    dooo naaastęęęępneeeegooo! jutro. hihihi. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Sykes ty sb grabisz :D
    Żeby tak straszyć dziewczynę :P
    Rozdział wyśmienity i rzeczywiście krótki :P
    Do jutra <3

    OdpowiedzUsuń