piątek, 31 maja 2013

34- To koniec.

Kropelki deszczu powoli spadały z nieba. Ludzie pośpiesznie wyjmowali swoje parasole z toreb i chowali się pod nimi, ale nie Violetta. Ona nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że padał deszcz, była za bardzo zamyślona. Nadal zastanawiała się nad słowami Nathana. Nie mogła uwierzyć w to, że naprawdę zastanawiał się nad Dionne. Po jej policzku spłynęła łza, która natychmiastowo wymieszała się z kropelkami spadającymi z góry. Zaciągnęła rękaw na dłoń i otarła nią policzek. Od jakiegoś momentu zaczęła kopać kamyk. Wiele ludzi pytało się o coś, lub po prostu zwracała jej uwagę, ale ona szła dalej, nie oglądając się za siebie. Nie była to kwestia złego wychowania; zamyśliła się i to dość poważnie. 
Gdzieś w oddali usłyszała krzyk, który jakby niósł ze sobą jej imię. Ożywiona uniosła głowę, ale nie odwróciła się. Nie wiedziała kto ją wołał, ani czy to na pewno chodziło o nią. Chwilę później poczuła czyjeś palce na swoim ramieniu. Okręciła się jak oparzona, a jej oczom ukazał się zmachany Niall. Próbował odzyskać oddech, jednocześnie uśmiechając się przyjaźnie w stronę przyjaciółki.
-Mogłaś...Poczekać...Żebym...Nie musiał...Biec.- wydyszał. 
Blondynka szczerze zaśmiała się i mocno przytuliła Irlandczyka. 
-Odejdź, jesteś cała mokra.- wybuchnął śmiechem, pokazując język Violettcie.
-To może pójdziemy do kawiarni?- zaproponowała.- Nie dość, że jestem mokra, to jeszcze mi zimno. 
Blondyn mrugnął i oddał dziewczynie parasol. Na początku wcale nie chciała go przyjąć, ale siłą wcisnął jej go do ręki. Cel do którego zmierzali, wcale nie znajdował się daleko. Do kawiarni dotarli w miarę szybko. Wchodząc do środka, rozejrzeli się przestraszeni dookoła. Prawie w ogóle nie było wolnych miejsc, ale nie było co się dziwić. W końcu była sobota, a na zewnątrz panowała prawdziwa, londyńska pogoda. Horan wypatrzył wolny dwuosobowy stolik z tyłu pomieszczenia i kazał Violettcie zająć tam miejsce, podczas gdy sam poszedł złożyć zamówienie do kasy. 
Braun skinęła głową i postąpiła według poleceń przyjaciela. Kiedy usiadła, jej telefon zaczął grać. Pośpiesznie wyjęła telefon z torebki i wpatrywała się w wyświetlacz, na którym było napisane "Nathan". Bała się odebrać. Bała się tego, że szatyn będzie chciał się z nią umówić tylko po to, żeby z nią zerwać. Odwróciła się i w oddali zauważyła wesołego Irlandczyka zmierzającego w jej stronę. Szybko schowała komórkę z powrotem i próbowała uśmiechnąć się przed nim przyjaźnie. 
-To powiesz mi co się stało, że spacerujesz sama w taką pogodę, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co się dzieje wokół?- postawił przed nią kubek, jeszcze parującej herbaty.- Aż tak dobrze układa ci się z Nath'em?
Poderwała głowę i spojrzała na niego zdziwiona. 
-Mam to brać raczej sarkastycznie?- upewniała się. 
-A jak jest?- wzruszył ramionami.- Ostatni było dobrze, więc mam nadzieję, że wiele się nie zmieniło. 
Westchnęła, rozrywając saszetkę z cukrem. Trochę kryształków wyleciało, ale nie przejęła się tym, tylko dłonią przejechała po blacie, by spadły, a następnie wsypała biały proszek do napoju. 
-No to nie masz racji.- odpowiedziała smutno.-Mam nieodparte wrażenie, że nasz związek skończy się równie szybko jak się zaczął. 
Niall roześmiał się, ale zaraz po tym spoważniał. 
-Znaczy...-odchrząknął.-Wcale nie zaczęliście szybko.- uniósł brwi, chcąc, żeby dziewczyna dobrze go zrozumiała.-Musiało trochę minąć. 
Blondynka pokręciła głową, w duchu przyznając przyjacielowi rację. Aż tak szybko nie zaczęli ze sobą być, ale ona i tak wiedziała, że ten związek skończy się w najbliższej przyszłości. 
-Nie wiem co mam robić.- powiedziała po chwili ciszy.- Matka Nathana nadal mnie nie lubi, a on...On chyba też woli być z Dionne. 
-No wątpię.- wypalił szybko Horan.- Gdyby wolałby być z nią, nie byłby z tobą. 
Braun uniosła głowę i spojrzała w tęczówki przyjaciela. Jej oczy zaczęły robić się szklane, powstrzymywała się całą siłą woli, by nie wybuchnąć płaczem. Naprawdę kochała Nathana. 
-Dzisiaj słyszałam coś innego.- niemalże wyszeptała, a te słowa wprawiły Niall'a w osłupienie. Sykes zwierzał mu się i był prawie pewien, że sytuacja musiała wyglądać inaczej. Nie wierzył w to, że szatyn jej nie kochał.-Nie chcę, żeby on zerwał ze mną pierwszy.- wzięła głęboki wdech.-Więc to chyba ja zerwę z nim. Dam mu wolną rękę. Poza tym jego matka też się ucieszy.- skrzywiła się.
-Jesteś pewna, że chcesz zerwać z miłością swojego życia? 
-Ja już nie jestem niczego pewna, Niall.- wzruszyła ramionami.- Jestem kompletnie zdezorientowana. Jednego dnia mówi coś innego, a drugiego...Drugiego mówi swojej matce, że chyba woli Dionne.
Tym razem to Irlandczyk głośno wypuścił powietrze z ust. Kolejna rozmowa z Violettą dezorientowała go jeszcze bardziej. Już sam nie wiedział, co miał o tym myśleć. 
-Słuchaj...-zaczął ostrożnie, pochylając się.-Wiesz kto najlepiej doradzi ci w tej sprawie?- spytał, a ona pokręciła głową.-Serce. Ono jedyne zna całą prawdę. 
Chciała coś powiedzieć, ale zaraz zamknęła usta. Kochała Nathana i naprawdę chciała z nim być, ale bała się, że ją porzuci. 
-Zaufaj mu.- powiedział jeszcze. 

Violetta niepewnie zmierzała w kierunku mieszkania Sykes'a. Pragnęła porozmawiać z nim o sytuacji związanej z jego matką, ale miała wątpliwości. Nadal myślała, że szatyn postąpi tak, jak kazała mu kobieta, a tego by nie zniosła. Tuż przed wejściem do klatki schodowej, wpadł na nią Jay. Chłopak zmieszał się na jej widok, czego Braun nie przyjęła zbyt dobrze.
-Nie wiem, czy chcesz tam wchodzić.- skrzywił się.
-Dlaczego?- spytała przerażona. 
Loczek zaśmiał się i energicznie pokręcił głową. Domyślił się, że Violetta myślała o zdradzie. 
-Po prostu jego mama go odwiedziła. 
Dziewczyna skinęła głową i spuściła wzrok. 
Nie mogła ciągle chować głowy w piasek przed matką swojego ukochanego. Podziękowała Jay'owi, a następnie pchnęła drzwi i wbiegła do góry. Uniosła zaciśniętą pięść do góry i wtedy niepewność powróciła. Wzięła głęboki wdech, zacisnęła powieki i zapukała. 
Nie musiała długo czekać. Chwilę później otworzył jej uśmiechnięty Nathan. 
Chłopak również lekko zmieszał się, kiedy ujrzał przed sobą swoją dziewczyną. 
-Chciałam tylko z tobą pogadać.- powiedziała. 
Szatyn przegryzł wargę i obejrzał się za siebie. Zaciekawiona blondynka uniosła się delikatnie na palcach i wyjrzała przez jego ramię. To, co tam zobaczyła kompletnie zbiło ją z tropu. 
-Nathan, kotku!- krzyknęła brunetka.-Zamknij te drzwi i chodź tu!
Sykes miał ochotę odwrócić się i wyciągnąć Dionne z mieszkania. Spojrzał przerażony na dziewczynę przed sobą. Po jej policzku zaczęły spływać łzy. 
-Mówiłeś, że mnie kochasz...-mówiła cicho. 
-Bo kocham. 
-Nie kłam.- przerwała mu, ocierając policzek.- Mogłeś mi wcześniej powiedzieć, że wolisz Dionne. 
Zdezorientowany szatyn nie wiedział co odpowiedzieć. To wcale nie była jego wina, że Mulatka znalazła się u niego w mieszkaniu. Poza tym również nie wiedział, dlaczego Bromfield krzyknęła do niego coś takiego. 
-Wiesz co ci powiem?- spytała szeptem, a Nathanowi w tym momencie serce zaczęło bić szybciej. Wyczekiwał najgorszego.- To koniec. Zrywam z tobą, Nath. 
Świat Sykes'a właśnie legł w gruzach. Chciał pobiec za swoją ukochaną, zatrzymać ją, wszystko wytłumaczyć, ale nie zdążył. Blondynka energicznie odwróciła się i zbiegła na dół, a na klatce rozbrzmiał tylko krzyk niosący ze sobą jej imię. 
-I dobrze.- usłyszał głos swojej matki, która zatrzasnęła przed nim drzwi.- Teraz masz szansę być z Dionne.- powiedziała szeptem, kiwając głową w stronę uśmiechniętej brunetki. 
Przenosił wzrok to z Mulatki, to na matkę. Sam do końca nie wiedział co się właśnie stało. Kiedy dotarło do niego to, że Violetta zerwała z nim, łzy wezbrały w jego oczach. 
-Wyjdźcie.- odparł chłodnym tonem, otwierając, wcześniej zamknięte przez panią Sykes, drzwi. Kobiety były zdziwione, dlatego nie ruszyły się z miejsca.- Wynocha!- wrzasnął zdenerwowany.
__________________________________________
da buuuuuuuum. 
ten kto mnie zna powinien się domyślić, że spieprzę życie bohaterom. xd
POWIEM WAM, ŻE POWOLI ZBLIŻAMY SIĘ DO KOŃCA, CIESZCIE SIĘ.


6 komentarzy:

  1. O kurczaczki wielkanocne O_o
    koniec ich związku
    koniec bloga
    będę płakać :'(

    Jak mogę cieszyć się z tego, że zbliżamy się do końca bloga ?

    Przecież ja będę beczeć :(

    Napraw to jakoś, plisss ; *

    czekam na next'a

    zapraszam do sb gdzie dodałam nowy rozdział :

    http://alltimethewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszyć się ? z czego ? :c
    tak mi się zrobiło szkoda Sykesa. :C
    przecież ten głupeczek nie wie co powinien zrobić teraz, każdy by zareagował jak Violetta więc powinien wsiąść dupe i biec za swoją dziewczyną, w pewnym sensie byłą.
    przecież na końcu znowu się prawie poryczałam! ;__;
    czemu mi to robisz? :c
    Niall miał racje, ale trzeba robić coś innego, no jasnee ..
    ugh! nie lubie mamy Nathana, bo Dionnie od początku nie miała mojej sympatii, ale teraz to jest NIENAWIŚĆ!
    głupia sucz! Scooter teraz będzie miał satysfakcje, suuuper. trzeba zabić tą ekhem 'piosenkareczke'.
    no kotku to ona sobie mówić.. do, na pewno nie do Sykesa.
    tyle we mnie złości, ze muszę przejść się do brata.. ; //
    do następnego. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja NIENAWIDZĘ Dionne!
    Wszędzie wpieprzy ta swoją dupę >.<
    A ty Nathan lepiej leć naprawić to co ona spieprzyła -,-
    I ja sb życzę happy end :D
    Do nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego się nie spodziewałam :(
    W sumie Nathan nie powinien, być taką ciotą i sprzeciwić się mamie swojej :)
    Jak można być za przeproszeniem takim pantoflarzem :)
    No ja nie wiem. Mam nadzieję, że wszystko szybko się wyjaśni, i wrócą do siebie :) Widać, że do siebie pasują i naprawdę się kochają :)
    Ale znając życie Niall odpowiednio zaopiekuje się Violettą <3
    Likebloggerka <2

    OdpowiedzUsuń
  5. Kuźwa jego mać, wiedziałam, ze jak ta emm panna Dionne się pojawi, to nic z tego dobrego nie wyjdzie! Jak mogła nazwać Natusia kotkiem, ja się pytam? Kto jej na to pozwolił? Nie odpowiadaj, wiem kto -,- Na domiar z złego Violcia usłyszała ten jej piszczący głosik i zerwała z Sykesiakiem. Prawie się poryczałam przez to zua Ado! Weźźźźź noooo, to nie może tak być, że przez jakąś emm pannicę, ich związek się zakończy:c Nie zgadzam się! Echhh wiem nic nie mam tu do gadania, ale ja chcę happy kurde end noooo.
    Zdołowałaś mnie tym rozdziałem wiesz? Mimo to czekam niecierpliwie na następny <3
    Elżunia

    OdpowiedzUsuń