wtorek, 21 maja 2013

29- Chodźmy zrobić sobie tatuaże!


Violetta stała przed lustrem w swojej sypialni i przymierzała kolejną sukienkę. Co chwilę obracała się i marudziła pod nosem, że żadna jej nie pasowała. 
-I tak nad ranem nie będziesz pamiętała w co byłaś ubrana.- zaśmiała się Florence.
Blondynka tylko spiorunowała ją wzrokiem i ruszyła do łazienki, ubrać kolejny ciuch. Kelsey pośpiesznie odwróciła się do swoich koleżanek. 
-Myślicie, że jej się spodoba?- spytała cicho. 
-Nie wiem.- szepnęła Nareesha.-Nie jest chyba zbyt imprezowa. 
-Czyli totalne przeciwieństwo naszych chłopaków.- Blanco kolejny raz wybuchnęła śmiechem. 
Blondynka stała w łazience i przysłuchiwała się rozmowie swoich przyjaciółek. Chociaż nie wiele słyszała, to zdążyła wyłapać coś o jakieś imprezie. Nie do końca wiedziała o co chodziło, przecież Nathan zaprosił ją na kolację. Ostatecznie westchnęła i założyła sukienkę w miętowym kolorze. Podobała jej się najbardziej, ponieważ była najwygodniejsza. Nie przylegała ściśle do ciała, nie ograniczała ruchów. Oczywiście, chciała wyglądać seksownie dla swojego chłopaka, ale nie aż tak, żeby była pół naga.
-Idziecie dzisiaj na imprezę?- zapytała, wchodząc do środka. 
Dziewczyny odskoczyły od siebie, patrząc po sobie lekko zdezorientowane. Nie miały pojęcia, że Violetta przysłuchiwała im się. 
-Tak.- odpowiedziała pośpiesznie Hardwick.- Chłopcy chcą wyszaleć się w Londynie, zanim przeprowadzą się do Los Angeles.- skrzywiła się. 
Braun westchnęła, poprawiając jeszcze swoje włosy. Kiedy uznała, że wyglądała w miarę dobrze, odwróciła się w stronę przyjaciółek.
-Nie wyprowadzają się.- uśmiechnęła się, a następnie zaczęła szukać swojej torebki.- Scooter zrezygnował, bo chłopacy powiedzieli, że na razie tego nie chcą. 
-I nie pochwalili nam się?- spytała oburzona Nareesha.
-Oni sami jeszcze nie wiedzą. Jutro mają się wszystkiego dowiedzieć.- odpowiedziała spokojnie, znajdując zgubę, akurat w momencie gdy rozległ się odgłos dzwonka. 
Dziewczyna, która znajdowała się najbliżej, zerwała się z miejsca i poszła otworzyć drzwi. Za nimi stał elegancko ubrany Nathan z bukietem czerwonych róż w ręku. Violetta natychmiastowo znalazła się obok i pocałowała chłopaka w polik. 
-Poczekaj, wsadzę je do wazonu.- powiedziała, po czym zniknęła w kuchni. 
-Wszystko gotowe?- szepnął do Florence, a blondynka z uśmiechem przytaknęła.
-Możemy iść!- usłyszeli krzyk Violetty, która akurat pojawiła się w przejściu. 
Chwyciła swoją kurtkę, a następnie złapała chłopaka za rękę i wyszła z nim na zewnątrz. Nathan prowadził ją w jakieś zupełnie nieznane miejsce, jakby sam do końca nie wiedział, dokąd zmierzali. Nie martwiła się tym, bo wystarczyło jej to, że był obok. Mogła się do niego przytulić, pocałować i rozmawiać. A rozmawiało im się naprawdę dobrze. 
-Dokąd idziemy?- w końcu spytała lekko zniecierpliwiona.
-Niespodzianka.- odpowiedział, nachylając się. Zdążył tylko musnąć wargami jej policzek, bo dziewczyna odwróciła się. 
-Nie ma, dopóki nie dowiem się, gdzie mnie ciągniesz.- zaśmiała się.
Sykes jedynie uniósł brwi do góry i mruknął, że zgadza się na taki układ.
-Ludzie, oni zaraz tu będą!- wrzasnął zdenerwowany Jay.- Nathan już nie ma pomysł dokąd ją ciągnąć! 
Ktoś z tłumu odkrzyknął mu tylko, że ma się uspokoić. Głośno wypuścił powietrze z płuc i zszedł z krzesła, na którym stał, by wszyscy mogli lepiej go usłyszeć. Co chwilę wpadał na zabieganych przyjaciół Violetty, takich jak Niall czy Leon, którzy pomagali przygotować imprezę. Znalazło się też tutaj parę przypadkowych osób, na przykład z firmy, w której często mieli organizowane spotkania.
-Spokojnie.- usłyszał melodyjny głos swojej dziewczyny obok.-Wszystko już jest dobrze. 
Uśmiechnął się i delikatnie pocałował Florence. Niestety, przerwał im kolejny krzyk, który oznajmiał, że para zbliżała się.
Chwilę później usłyszeli trzask drzwi, a zaraz po tym ktoś zmachany wbiegł do środka. McGuiness wyszedł na środek, a tym gościem okazał się Scooter, który jak zwykle się spóźnił. Przekręcił oczami i kazał mu iść do Tom'a. Sam nie zdążył wrócić, a po pomieszczeniu rozległ się dźwięczny śmiech Violetty. Dziewczyna kiedy tylko zauważyła tłum czekający na nią, natychmiastowo cofnęła się, ale Nathan mocno przytulił ją. Wszyscy zaczęli śpiewać jej sto lat, a ona nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Nie oczekiwała takiego obrotu sprawy, naprawdę myślała, że Nath chciał zabrać ją na kolację z okazji jej urodzin. 
-Nie cieszysz się?- spytała zawiedziona Kelsey, gdy wszyscy ucichli. 
-Nie, nie.- zaprzeczyła, kręcąc głową.-Po prostu nie byłam przygotowana na takie coś.- uśmiechnęła się, patrząc na swojego chłopaka, który niewinnie wzruszył ramionami. 
-Wszystkiego najlepszego, kochanie.- wyszeptał do jej ucha, a następnie musnął jej gorące wargi. Cały klub zaczął piszczeć i kibicować im, dlatego speszona blondynka odsunęła się i podeszła do swoich przyjaciół. 
-W zupełności wystarczyłby mi wieczór spędzony z wami, ale domyślam się, że chcieliście zaszaleć i zapić się.- zaczęła się śmiać. 
Tom spojrzał na nią urażony. 
-Mówisz tak jak Kelsey. My po prostu chcieliśmy, żebyś dobrze bawiła się w Londynie. 
-Bawię się wyśmienicie i bez imprez.- wytknęła mu język.- Ale dziękuję wam.- po tych słowach przytuliła każdego z osobna. 
Chwilę później goście po kolei podchodzili i składali życzenia blondynce. Nathan oraz Niall pomagali przyjmować prezenty, które zaraz odkładali gdzieś na bok. Kiedy tylko skończyła się ta część, wszyscy zaczęli mocno imprezować. Nawet Violetta skusiła się na alkohol. Jednak nie skończyło się na jednym wypitym drinku. Wiele osób chciało postawić solenizantce coś do picia, a że dziewczyna miała słabą głowę, to już w połowie imprezy zaczęła majaczyć i chodzić jak poszkodowana. 
Jedynie Florence, Nareesha i Kelsey nie piły. Dwie ostatnie pozostały trzeźwe z wiadomych przyczyn, a ta pierwsza czuła obowiązek zaopiekowania się Jay'em. Poza tym chciała mieć na oku najmłodszą parę. Wiedziała, że ktoś z tej trójki wpadłby na głupi pomysł, dlatego wolała na nich uważać. 
-Ale na pewno nie jesteś w ciąży?- po raz kolejny spytał Max, który prawie leżał na blondynce. 
-Nie.- odpowiedziała lekko speszona, przekręcając oczami.-To, że nie piję, nie oznacza że jestem w ciąży. Po prostu jakoś specjalnie nie przepadam za alkoholem. Ty też mógłbyś się ogarnąć. 
George jęknął przeciągle i przerzucił się na kolana Nathana. Szatyn jedynie zaśmiał się i zaczął głaskać chłopaka po łysinie. 
-Ej, mam pomysł!- wrzasnął nagle Jay, a oczy Flo rozszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówek. Tego bała się najbardziej. Na domiar złego, po McGuiness'ie można było spodziewać się wszystkiego.-Chodźmy zrobić sobie tatuaże!
-Mało masz?- szepnęła Blanco, kładąc rękę na ramieniu Jay'a. Ten spojrzał na nią zmroczonymi oczami i szeroko uśmiechnął się. 
-Nie, ale nie mam też tego jednego wyjątkowego.- zaczął śmiesznie poruszać brwiami.-A co wy na to?- odwrócił się w stronę swoich przyjaciół, jednak prawie nikogo nie zastał. Wszystkie pary, oprócz Nathana i Violetty poszły na parkiet. Ci, którzy zostali oczywiście obściskiwali się na kanapie.-Nath!- warknął, dźgając przyjaciela w bok.
Szatyn oderwał się od swojej dziewczyny i wbił w niego groźne spojrzenie. 
-Co ty na to, żeby iść sobie zrobić jakiś tatuaż? No nie wiem, na przykład, żeby uwiecznić naszą miłość. Znaczy, miłość do naszych dziewczyn. 
-Chyba głupi jesteś!- pisnęła Florence, a Violetta z uwagą przysłuchiwała się im.-Jeżeli myślisz, że puszczę cię w takim stanie do studia tatuażu, to jesteś w błędzie. Ty też, Nath. 
Wtedy Braun zerwała się z miejsca i pociągnęła za sobą szatyna. 
-Mi nie zakazała!- krzyknęła zadowolona i mimo że ledwo trzymała się na nogach, ruszyła ze swoim chłopakiem do wyjścia. 
Podobnie postąpił McGuiness, a zdenerwowana Florence poszła za nimi. Nie chciała dopuścić do takiej sytuacji, ale to było jasne, że jej nie posłuchają. Byli zbyt podchmieleni. Wkurzona ciągle próbowała ich zatrzymać. Nawet krzyk nie pomógł, wręcz przeciwnie. Tylko podsycał ich pragnienie posiadania tatuażu. W końcu zbuntowała się i stanęła na środku ulicy.
-Jay!- wrzasnęła, a szatyn odwrócił się.-Jeżeli pójdziesz zrobić sobie tatuaż, nie ruszę się stąd. Jeżeli zamarznę, to będziesz miał mnie na sumieniu! Tak samo wy!- palcem wskazała na roześmianych przyjaciół, którzy natychmiast spoważnieli. 
McGuiness z kamiennym wyrazem twarzy podszedł do swojej ukochanej i wziął ją na ręce. Ta zaczęła piszczeć, ale on nic sobie z tego nie robił, tylko szedł dalej, szukając jakiegoś dobrego studia.
Po krótkim spacerze, doszli do upragnionego miejsca. Jay postawił dziewczynę na ziemi, ale nie puszczał jej ręki. Mimo kolejnych sprzeciwów Florence, cała trójka weszła do środka. Zaczęli rozglądać się dookoła, w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, a naburmuszona blondynka stała przy wyjściu, ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. 
-Jay, wyjdę.- uprzedziła.
-Nie wyjdziesz.- odparł spokojnie, przewracając kolejne karty.-Robię to dla ciebie.- spojrzał na nią i szeroko uśmiechnął się. 
-Gdybyś robił to dla mnie, to wszedłbyś razem ze mną. Teraz.- wyraźnie podkreśliła ostatnie słowo, ale ten tylko wysłał jej buziaka.
-Wiem co chcę!- krzyknął Sykes, uśmiechając się do swojej dziewczyny.- Chodź.- złapał ją za rękę i wprowadził gdzieś w głąb studia. Zapewne to tam robili tatuaże.
-Ja też już wiem.-Jay podszedł do Blanco, musnął jej policzek, ale ta odepchnęła go. Ponownie wziął ją na ręce i zaprowadził do miejsca, w którym chwilę wcześniej zniknął Nath razem z Violettą. Florence nawet już nie protestowała, tylko nie odzywała się. Była wściekła i wiedziała, że cała trójka pożałuje tego wszystkiego już jutro z samego rana.
___________________________
heheszki. 
widzicie, dotrzymuję słowa! 
*zdradzę Wam sekret, że zbliżamy się do takiego bardzo ważnego momentu mianowicie PUNKT KULMINACYJNY, heheszki*
no i jeszcze coś!
JEŚLI CHCECIE COŚ NOWEGO Z MOJEJ STRONY, TO ZAPRASZAM NA MÓJ PROFIL NA BLOGGERZE, NAPRAWDĘ ZAJRZYJCIE. C:
do czwartku. <3

4 komentarze:

  1. Ciekawe jakie tatuaże sb zrobia ; )
    Jay będzie miał kolejny, czy on zna umiar ?
    To do czwartku ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Huhu nie ma to jak niespodzianka!^^
    Takie party to ja rozumiem, przyjaciele, fun, prezenty. Żyć nie umierać!;D Choć powiem Ci, że Sykes nie umie zwodzić ludzi :P
    Skuti wiecznie zabiegany, wiecznie spóźniony, no co za peszek. W sumie teraz to on mi ten, no zwisa :P
    Haha foch Flo na środku ulicy był epicki, ale jej protesty i krzyki na nic się zdały, bo Jay i tak niczym Tarzan(słyszysz już to tarzańskie:'aaaaaa', bo ja tak:D) wziął ją na ręce i siłą zaniósł do studia:D
    Hm ciekawa jestem co sobie wytatuują ;p Ciekawe, ciekawe no^^
    Nie zostaje mi nic innego jak czekać na następny<3
    No to do czwartku<3
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech no, a chciałam dobrze :c
    PRZYNAJMNIEJ BĘDĘ MIAŁA ZAJEBISTY ARGUMENT :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie urodziny z TW to każdy chciałby mieć :D
    Haha Jay masz w cholerę tych tatuaży po co ci kolejne? - uwielbiam ten tekst :P
    I jestem ciekawa bardzo jakie to będą XD
    Wujek wyraził zgodę na bycie razem to już szaleją :D
    Do nn :3

    OdpowiedzUsuń